Co już było ?

2 marca 2015

Tomohisa Yamashita - Dach

Opowiadanie pojawia się tu z okazji kolejnych urodzin bloga jak i moich :) Wiem, że krótkie i niezbyt radosne ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Cały świat u moich stóp. Lecz tylko teraz, tylko w momencie gdy stoję na krawędzi dachu jednego z najwyższych budynków w okolicy. Wyciągam ręce w bok i zamykam oczy. Czuje się wolny, czuje, że mogę wszystko. Tylko tu i teraz nic więcej się nie liczy. Nie liczy bo gdy tylko zejdę znów tam na dół to uczucie minie, będę jak Ci wszyscy na dole zlany z otoczeniem. A gdyby skoczyć? Nie. Nie mogę. Lubię, życie chociaż jest bolesne.
-Nie skacz!

Otworzyłem oczy i zrobiłem krok w tył po czym się odwróciłem w stronę dobiegającego mnie głosu. Przede mną stała urocza europejka.
-Nie chciałem skakać.
-Więc czemu stoisz na krawędzi dachu?
Czy w jej głosie było słychać strach? A może fascynacje?
-Podejdź to się przekonasz sama.
-No nie wiem
-Przecież nic Ci nie zrobie
Roześmiała się nerwowo i podeszła. Stała teraz obok mnie, z powiewami wiatru przylatywał do mnie zapach jej perfum. Słodki lecz delikatny i za razem jakby owocowy. Tak, idealnie komponował się z nią. Podszedłem do niej bliżej, była lekko zdenerwowana. Boi się mnie? Czy może boi się tylko stania na krawędzi? Spojrzała na mnie zdziwiona. Jej oczy były niesamowite. Duże, okrągłe o nietypowym kolorze. Niebyły zielone ale też nie szare. Jakby przy źrenicy lekko brązowe później przechodziły w zieleń a następnie w szary. Były niesamowite.
-Spójrz w dół. Co widzisz?
-Tłumy ludzi idących ulicami miasta. Co w tym niezwykłego?
-Teraz jesteś ponad nimi. Możesz patrzyć na nich i nie należeć do nich.
-Być samotną ale nie samotną w śród tłumu?
-Dokładnie
Czy ona czuła to co ja? Zgasło światło. Dziewczyna wystraszyła się tym.
-Co się stało?
-Właśnie zamknęli budynek
-jak to? Jak się stąd wydostaniemy?
-Jutro rano
-Czemu jesteś taki spokojny?
-Nie raz spędziłem już tu noc bo się zagapiłem i nie zdążyłem zejść.
-Ale...
-Zadzwoń do domu żeby się nikt nie martwił, że nie wrócisz na noc
-Nikt się martwić nie będzie, jestem tu sama.
Zdenerwowana usiadła i oparła się o ściankę schowka który się tutaj znajdował. Poszedłem po śpiwór i usiadłem obok niej.
-Skąd masz śpiwór?
-Mówiłem, że nie raz już tu zostałem więc się zabezpieczyłem.
Nakryłem nas oboje bo zaczynało robić się już chłodno.
-Potraktuj to jak przygodę w Tokio.
Popatrzyła na mnie podejrzliwie.
-Nie patrz tak nam mnie. Nie zamorduje Cie tutaj
Roześmiała się. Tym razem szczerze.
-Jak się nazywasz?
- _________, a jak mam do Ciebie mówić?
-Mów mi po prostu YamaPi
-YamaPi?
-Znajomi mnie tak nazywali.
-Nazywali?
-Teraz mam wrażenie, że zostałem sam. Dlatego przychodzę tutaj.
-Zakłóciłam Twoją oazę spokoju?
Czyżby mnie rozumiała?
-Można tak powiedzieć. A Ty co tutaj robisz?
Popatrzyła zakłopotana w ziemie.
-Chciałam to wszystko zakończyć. Jednak gdy tu weszłam i zobaczyłam jak stoisz na krawędzi pomyślałam "przecież Twoi bliscy będą cierpieć, samobójstwo jest samolubne". Przez to zrozumiałam, że nie jestem sama, mam rodziców których bardzo by zabolała moja strata.
-Co tak dokładnie chciałaś zakończyć?
-Tą przeraźliwą samotność, wieczne rozczarowanie pseudo przyjaciółmi.
-A Twoi rodzice?
-Nie przylecieli ze mną do Japonii. Jestem tu sama szukając swojego miejsca na ziemi.
-Nie myślisz o powrocie?
-Tam czułam się jeszcze gorzej.
-Może to przeznaczenie, że zostaliśmy tu zamknięci.
-Wierzysz w takie rzeczy?
-Tak. Wierze, że nic nie dzieje się bez powodu i to, że tu teraz siedzimy na pewno też ma swój powód.
-Jesteś optymistą?
-Chyba tak, jak źle by nie było próbuje się nie załamywać.

Jej głowa raptem opadła na moje ramie, spojrzałem w jej stronę. Zasnęła. Może i ja powinienem się chwile przespać? Jeszcze raz spojrzałem na dziewczynę. Coś jest w niej, coś co mnie do niej zaczyna ciągnąć.


Gdy otworzyłem oczy moja towarzyszka wciąż spała. Słońce zaczęła wschodzić co oznaczało, że za chwile zostaniemy stąd uwolnieni. Niezbyt mnie to cieszy. Co jeśli więcej jej nie spotkam?
-______, obudź się.
-Co się dzieje?
-Spójrz. To najładniejszy widok jaki można to zobaczyć.
-Masz racje, widok jest niesamowity.
- A do tego za jakieś 15 minut otworzą znowu drzwi i będziemy mogli wyjść.
Wstała by rozprostować kości. Światło się zapaliło co oznaczało, że jesteśmy znów wolni.
-Chyba już możemy iść.
Nie chciałem, chciałem mieć jeszcze trochę czasu. Pospiesznie wstałem.
-Zaczekaj.
Nie wiele myśląc podszedłem do niej i ją pocałowałem. Była zaskoczona ale nie zła.
-Może pokazać Ci kilka ciekawych miejsc w mieście?
-Z przyjemnością

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuje, każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją :)