Co już było ?

14 września 2014

Yuzuru Hanyu- nauka jazdy



Niedawno zerwał ze mną chłopak, byliśmy ze sobą prawie dwa lata i moi rodzice zdążyli go dosłownie pokochać. Jednak uważam, że dobrze zrobił ponieważ już od jakiegoś czasu się nam nie układało i sama myślałam wielokrotnie by to zakończyć jednak bałam się, że później jak to ja będę miała wyrzuty sumienia i będę próbowała wszystko odkręcić, więc dobrze się stało. Jednak mimo, że my zakończyliśmy nasz związek w dobrych stosunkach i bez problemu jesteśmy w stanie ze sobą nadal normalnie rozmawiać to nasi wspólni znajomi niestety już nie ponieważ stwierdzili, że kurczowo trzeba się trzymać jednej ze stron oczywiście tej której towarzystwo przynosi więcej korzyści i w tym przypadku chodzi o mojego byłego.  Tak to już chyba bywa gdy twoim chłopakiem staje się kolega z ławki i nie ważne czy to jeszcze szkoła czy już studia jeśli coś nie wyjdzie jest tak samo. Na całe szczęście od kilku dni czas nauki się skończył chociaż na trochę i nie muszę się przejmować nimi wszystkimi. Jedyne co mi teraz doskwierało to fakt, że nie mam z kim wyjść ani do kogo się odezwać bo moja przyjaciółka wyjechała z rodzicami na najbliższy tydzień.

-Tato mogę dziś jechać z Tobą do pracy?
-Oczywiście. Wychodzę za 10 minut.
Odkąd się przeprowadziliśmy tata pracuje na lodowisku, jeszcze kilka lat temu często z nim tam jeździłam, uwielbiam to miejsce. Pobiegłam do swojego pokoju wciągnąć przez głowę czarną bluzę z kapturem, do kieszeni wsunęłam telefon i zbiegłam na dół. Szybko wcisnęłam buty i była gotowa.
-Weź kurtkę
Z pokoju jeszcze krzyczała mama. Jednak zbytnio jej nie posłuchałam i już siedziałam z tatą w samochodzie. Lodowisko nie było daleko ale wracanie w środku nocy nie należy do przyjemnych i dlatego tata zawsze tam jeździł.
-Masz telefon?
Upewniłam się na wszelki wypadek macając kieszeń.
-Tak
-Więc zadzwonię jak będę kończył.
-Nie spiesz się.
I już po chwili każde z nas poszło w swoją stronę. Przemierzałam dobrze znane mi korytarze. Zdecydowanie tego mi brakowało, lodowisko po zamknięciu było niesamowite chociaż dla większości pewnie było jedynie pustym budynkiem. Mijając automat z napojami wzięłam butelkę niegazowanej wody oraz łyżwy z wypożyczalni i udałam się do serca tego miejsca czyli lodowiska. Sama nie wiem czemu zawsze brałam ze sobą łyżwy skoro nigdy ich nie nałożyłam. Tak to moje dziwne zboczenie kocham lodowisko ale nigdy nie odważyłam się jeździć. Zawsze wolałam patrzeć jak robią to inni lub usiąść po zamknięciu i użyć wyobraźni, oj tak w wyobraźni jeździłam i to bardzo dobrze jednak w rzeczywistości coś mnie powstrzymywało przed tym. Gdy doszłam na miejsce zauważyłam, że nie jestem sama. Po lodzie jeździł jakiś nieznany mi chłopak. Może jest synem któregoś z pracowników, inaczej ochrona już dawno by go stąd wyprowadziła. Jego czarne ubranie aż za bardzo podkreślało to jaki jest chudy jednak jednocześnie pozwalało zobaczyć nawet najdelikatniejszy ruch jaki wykonywał a trzeba mu przyznać, że to co robił było niesamowite. Usiadłam na jednej z ławek i w ciszy go obserwowałam. Miał słuchawki na uszach i chyba ćwiczył jakiś układ. W pewnym momencie upadł robiąc w powietrzu z cztery obroty. Nerwowo podniosłam się jednak on szybko wstał i chciał powtórzyć to co mu nie wyszło. Jednak i kolejnym razem próba się nie powiodła i tak z pięć razy pod rząd. Uderzył pięścią o lód po czym się roześmiał i wstał. Teraz zaczął od początku i tym razem wszystko mu wyszło. Po zakończeniu swojego show podjechał do ławek niedaleko mnie i wziął prawie pustą butelkę wody. Zrobiło mi się głupio tak ciągle się na niego gapiąc, mam nadzieje, że mnie nie zauważył. Jak najciszej wstałam i chciałam się wycofać.
-Nie uciekaj, widziałem Cię jak tylko przyszłaś.
Jego akcent był bardzo dziwny, dopiero gdy podjechał bliżej zorientowałam się, że ma typowo azjatycką urodę.
-Przepraszam nie powinnam była.
-Podobało Ci się?
-Bardzo
-Więc za występ należy się zapłata.
Że co? Nie wiedziałam co powiedzieć ani jak się zachować. Tajemniczy chłopak się roześmiał.
-Żartowałem. Chociaż był bym dozgonnie wdzięczny gdybym mógł się napić.
-Proszę
Podałam mu nie otwieraną jeszcze butelkę wody
-Jeździsz?
Spojrzał na łyżwy leżące obok ławki.
-Nie, myślę dopiero o nauce.
-Więc je załóż.
Przygryzłam dolną wargę.
-Nie każ mi czekać.
Na widok jego uśmiechu się ugięłam i już po chwili byłam na lodzie. Co prawda od upadku uratowały mnie już z 3 razy barierki a łyżwy na nogach mam niecałe 5 minut ale czy to ważne.
-Trzymając się barierki daleko nie zajedziesz.
-Jak się jej puszcze to upadnę.
-Przecież to nic złego. Ważne by za każdym razem się podnieść.
Wziął mnie za rękę i delikatnie pociągnął w swoją stronę po czym zaczął się kierować na środek lodowiska.
-I jak?
-Niesamowite uczucie.
-Spróbuj sama
Przejechałam mały kawałek po czym upadłam. Chłopak pomógł mi wstać śmiejąc się.
-Pewnie nie przywykłeś do takich pokrak na lodzie
-Nie jest tak źle
-Zawsze mogłam już sobie poobcinać place
-Że co?
-Nie nic, takie spaczenie umysłu już.
-Dziwnie mówisz
-Ty również
Nie za bardzo wiedziałam o co mu chodzi, wiem, że mój akcent nie jest idealny ale na pewno lepszy od jego.
-Chodzi mi o to, że nie jesteś stąd prawda?
-Tak, gdy miałam 12 lat przeprowadziliśmy się do Kanady.
-Skąd jesteś?
-Z Polski
Chłopak zaczął się znowu śmiać. A jemu o co znowu chodzi?
-Coś nie tak?
-Nie. Ale pomyśl czy to nie zabawne jesteśmy na lodowisku w Kanadzie i Japończyk uczy Polkę jeździć na łyżwach.
-Światowa ta nauka
-Właśnie nauka, wracajmy do jazdy.
Przestałam już nawet liczyć swoje upadki i po prostu zaczęłam się z nim śmiać chociaż zaczynało mi to wychodzić już coraz lepiej.
-Miałaś mieć telefon przy sobie!!
Przy lodowisku stał mój tata trzymając mój telefon w ręku który zostawiłam aby go nie uszkodzić.
-Przepraszam ale muszę wracać.
-Spotkamy się jeszcze?
-Mam taką nadzieję.
-Jestem tutaj co drugą noc.
Jadąc w kierunku taty oczywiście wyłożyłam się i leżałam jak długo nie wiedząc jak mam się podnieść. Na całe szczęście moja pomoc przybyła momentalnie co prawda w najlepsze się śmiejąc wraz z moim ojcem ale niech im będzie.
-Zaraz selekcja naturalna pozbawi mnie córki.
-Dziękuje tato za wsparcie

W samochodzie miałam niewiele czasu na wypytanie co i jak więc nie miałam czasu na zwlekanie.
-Wiesz kim jest ten chłopak?
-Nie, na pewno nie jest niczyim synem. A jedyne co jeszcze wiem to to, że może być co drugą noc na lodowisku ile chce i codziennie rano i wieczorem ma treningi. Więc za mocno mu nie przeszkadzaj.
-Za bardzo to mi nie pomogłeś.
-Nie miałem nawet takiego zamiaru
-Nie mów na razie nic mamie
-Będę milczał jak grób pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Nie połamiesz mi się
-Obiecuję.

***
Myślałam o nim cały kolejny dzień, to straszne jak ktoś kogo poznało się przed wczoraj może utkwić w pamięci na tyle czasu. Gotowa do wyjścia siedziałam jak na szpilkach czekając, aż tata powie magiczne słowo "wychodzimy". Po 10 minutach które były jak cała wieczność w końcu wyszliśmy.
-Tym razem nawet nie będę próbował dzwonić tylko od razu po Ciebie przyjdę.
-Kochany jesteś.
-Tylko pamiętaj co mi obiecałaś.
-Będę uważać.
Jak najszybciej poszłam wybrać łyżwy i wziąć coś do picia.
-Już myślałem, że się nie zjawisz.
-Jak bym mogła pozbawić Cię swojego towarzystwa i odrobiny rozbawienia moimi upadkami.
-To zakładaj sprzęt i zaprezentuj mi swoje najlepsze upadki.
Stał cierpliwie i przyglądał się jak sznuruje łyżwy.
-Tak to jedynie kostki skręcisz.
-Czemu?
Podszedł do mnie i zaczął mi znacznie mocniej wiązać łyżwy. Czy on się już urodził w nich? Bo najwyraźniej nie robi mu różnicy czy ma na sobie łyżwy czy buty czy też jest boso.
-Teraz jesteś gotowa.
-Więc zaczynajmy nauczycielu.
-Przez Ciebie poczułem się staro
Zrobił obrażoną minę. Znam go co prawdą krótko ale to wystarczyło by wiedzieć, że żartuje.
-Co mogę zrobić byś wybaczył mi tą zniewagę?
-Pokaż, że nauczyłem Cię czegoś.
***
Minęły dwa tygodnie odkąd co drugą noc spędzam na lodowisku z nowym przyjacielem.
-Tato chce jechać z Tobą.
-Kochanie masz gorączkę jak chcesz jechać.
-Ale obiecałam, że przyjadę.
-Nie ma takiej opcji.
-Dasz mu chociaż coś?
-Dobrze
Na małej karteczce napisałam swój numer telefonu po czym wręczyłam ją tacie. Tak znamy się dwa tygodnie a nie wymieniliśmy się jeszcze numerami do tego swoje imiona znamy od całkiem niedawna bo jakoś nie było to nam potrzebne. Jak się nad tym zastanowić to nasza znajomość jest dość dziwna i specyficzna.
-Nie przejmuj się tak, na pewno zrozumie.
Nie minęło nawet poł godziny od wyjścia taty kiedy dostałam smsa. Mając nadzieję, że się nie mylę co do nadawcy wiadomości pełna nadziei sięgnęłam telefon.


Nie myliłam się był to chłopak z lodowiska. On i ten jego słodki pokrowiec na chusteczki w kształcie Kubusia puchatka z którym wszędzie chodził. Wielokrotnie powtarzał jaki jest dla niego ważny i jak bardzo tęskni za domem. Jednak do tej pory nie mam pojęcia co on tu właściwie robi i czemu tyle czasu spędza na lodzie. Jednego czego byłam pewna to to, że przestaje go postrzegać jako przyjaciela. Zdecydowanie mi się podoba, a fakt, że jest rok młodszy w niczym mi nie przeszkadza.
Ale co takiego jest za 3 dni? Chyba nie wraca już do domu?
Niestety nie udało mi się doczekać powrotu taty i zasnęłam.
Gdy zeszłam rano wszyscy już na mnie czekali ze śniadaniem.
-Jak się dziś czujesz?
-O wiele lepiej. Tato mówi Ci może coś wczoraj Hanyu?
-Kazał mi Ci to przekazać
tata podał mi bilet na nic innego jak grand prix w jeździe figurowej który miał się odbyć właśnie za te trzy dni.
-Powiedział, że spotkacie się w środku przy wejściu i musisz przyjść wcześniej.
-Chyba coś przede mną ukrywacie.
Mama spojrzała na nas podejrzliwie.
-Nasza córka znalazła już kolejnego chłopaka
-Tato to nie jest mój chłopak
-Nazywaj go jak chcesz ja wiem swoje.

***

W końcu minęły te trzy dni. Po przymierzeniu chyba całej szafy byłam gotowa do wyjścia.
-Tylko nie wracaj sama w nocy.
-Tak wiem to niebezpieczne. 
Rodzice może i nadmiernie się o mnie martwili ale i tak byli wspaniali, nie wszyscy pozwalali swoim dzieciom na tyle. Mimo, że mogłabym się od nich wyprowadzić nie spieszyło mi się do tego. Co prawda z byłym chłopakiem planowaliśmy wspólnie zamieszkać no ale właśnie jest on już byłym. Droga pieszo na lodowisko zajęła mi około pół godziny. Ludzie zaczynali już wchodzić jednak nie było ich jeszcze zbyt dużo więc nie musiałam długo czekać na wejście. Gdy tylko weszłam ktoś pociągnął  mnie za ramie. Odwróciłam się w stronę "napastnika" i jak mogłabym się spodziewać był to Hanyu.
-Chodź.
Ciągnął mnie kawałek za sobą, a gdy w jednym z korytarzy byliśmy już sami zatrzymał się.
-Nie idziemy zająć miejsc?
-Zaraz pójdziesz.
-Jak to pójdę? A Ty?
Jakoś przestawało mi się to podobać. Na co ja liczyłam? Przecież nikt nie mówił, że to ma być randka.
-Niedługo wszystko zrozumiesz. Dziękuje, że przyszłaś to dla mnie wiele znaczy.
-Dziwnie się zachowujesz.
-Przyjdź o 20.30 a wszystko Ci wytłumaczę.
-Nie możesz teraz?
-Teraz muszę iść. A Ty zajmij swoje miejsce. Sprawdzę czy jesteś, jeśli Cię nie będzie to pamiętaj, że się obrazimy.
-Obiecuję, że będę.
Hanyu już nic nie powiedział tylko zniknął w labiryncie korytarzy. Gdzie on właściwie poszedł i po co? Może pełni tu jakąś role albo sam bierze udział? Powiedział by chyba prawda? No nic wszystko ma mi później wyjaśnić.
Poszłam zająć swoje miejsce, było wręcz idealne tak blisko lodowiska, nikt niczego nie zasłaniał. Ludzie zaczęli się schodzić więc pewnie już długo nie będę musiała czekać na rozpoczęcie.
Po jakiś 20 minutach zawodnicy wyszli na lód się rozgrzać. Czy ja tam widzę Hanyu? A jednak! Jak on mógł to przemilczeć. Może się denerwował? Jego pierwsze tak duże zawody? Zaczęłam usprawiedliwiać go w myślach.
Zawodnicy po kolei zaczęli prezentować swoje niesamowite układy. Ich błyszczące stroje, muzyka wszystko to sprawiało, że każdy występ był niesamowity i zapierał dech w piersiach. Teraz przyszła kolej na Hanyu. Z głośników dobiegł głos mężczyzny.
-Przed państwem mistrz olimpijski Yuzuru Hanyu.
Przepraszam bardzo kto? Mistrz olimpijski? Nie wiedziałam na kogo mam być zła na Hanyu, że nie powiedział, że jest znany w całym świecie sportu, na siebie że jako jedyna tutaj nie miałam pojęcia kim on jest czy może na tatę który ukrył przede mną ten drobny fakt.
Kiedy zaczął układ który tak dobrze znałam zaczęłam się denerwować, a w myślach powtarzałam "nie upadnij". Tak, udało mu się nie upadł! Widziałam wielokrotnie te kroki jednak jeszcze nigdy nie zrobiły na mnie aż takiego wrażenia. Gdyby nie to, że jest tu pełno ludzi i musze się pilnować to zbierałam bym swoją szczękę z podłogi.
Chwila na jeszcze większe nerwy. No niech sędziowie się pospieszą! Ile można czekać? Yuzuru pomachał łapką swojego misia do kamery. Jaki on jest uroczy. Nie chwila moment nie jest uroczy jesteś chociaż trochę na niego zła i tego się trzymaj! A to, że masz od jakiegoś czasu do niego słabość niczego tu nie zmienia.
Na wielkim ekranie pojawiła się jego uśmiechnięta twarz. Coś ominęłam?
Spojrzałam jeszcze raz na ekran, teraz były wyświetlane wyniki i był pierwszy! Miałam ochotę wstać i skakać ze szczęścia.
Do samego końca udało mu się zachować pozycję i tym samym zdobył złoto. Po rozdaniu medali niestety było trzeba opuścić budynek a do 20.30 została jeszcze godzina. Za mało by wrócić do domu. W okolicy za bardzo też nie ma gdzie pójść...no nic pozostało mi chodzenie niemalże w kółko.
Gdy w końcu wskazówki pokazały 20.28 weszłam do środka. Bez dłuższego już myślenia poszłam na lodowisko. Hanyu stał dokładnie na środku.
-Załóż łyżwy i chodź do mnie.
I jeszcze każe mi się męczyć z sznurowaniami. Co za wredny człowiek. Gdy już się uporałam nie spiesząc się podjechałam do niego. Pierwszy raz widzę go w normalnym ubraniu i prezentuje się całkiem nieźle.
-Jesteś zła?
-Może trochę
-Wybaczysz mi?
-Kiedyś na pewno.
Tak dla odmiany to ja pierwsza zaczęłam się śmiać.
-Coś nie tak?
-Kto by pomyślał, że mistrz olimpijski będzie uczył jeździć na łyżwach największą sierotę w historii tego miejsca.
-Więc nie jesteś zła?
-Zła? Nie może trochę wściekła ale nie zła.
-Ale Cię nie okłamałem.
-Nie chodzi o to
-To o co?
-Jestem wściekła na siebie. Wszyscy wiedzieli kim jesteś tylko nie ja i jeszcze przeszkadzałam Ci w ćwiczeniach.
-Nie narzekam dobrze się bawiłem. Ale niestety dziś musimy już stąd iść.
Pozbieraliśmy swoje rzeczy i opuściliśmy budynek.
-Gdzie mieszkasz?
-Tam
Wskazałam blisko nieokreślone miejsce przed sobą.
-Więc chodźmy.
Czy on właśnie ma zamiar mnie odprowadzić?
-A Ty daleko mieszkasz?
-Nie, 15 minut drogi w tamta stronę.
Wskazał przeciwny kierunek do mojego. Więc jednak mnie odprowadza!
Po drodze cały czas się wygłupialiśmy, urządziliśmy sobie nawet wojnę na śnieżki nie zważając na to, że było znacznie chłodniej niż wczoraj, jednak jak szliśmy kawałek normalnie to zaczęliśmy niemal trząść się z zimna a tak od razu cieplej. Tym samym droga do mnie do domu nie zajęła nam 30 minut a prawie godzinę i gdy doszliśmy moi rodzice już spali.
-To tutaj.
Wskazałam swój dom.
-W takim razie śpij dobrze.
Nie chciałam już się z nim rozstawać, musiałam wykorzystać słowa mamy i mieć nadzieję, że on je pozytywnie rozważy.
-Jak zauważyłeś trzeba przejść  przez mało ciekawą okolice no i jest już późno więc może zostaniesz i rano tata Cię odwiezie.
-Nie wypada bym tak zostawał na noc.
-Rodzice mi nie darują jak się dowiedzą, że wracałeś sam w nocy taki kawałek.
-Jesteś pewna, że nie będą mieli nic przeciwko?
-jestem pewna
-W takim razie z chęcią skorzystam z propozycji.
-Więc zapraszam.
Dopiero w domu zorientowałam się jak bardzo mam mokre spodnie i jak się okazało nie tylko ja.
-Jesteś mokry..
Ja to ja mam cała szafę swoich ubrań gorzej z Hanyu.
-Mam dresy w torbie
Zaprezentował swoją torbę z łyżwami i strojem z występu.
-W takim razie zapraszam za mną.
Po cichu weszliśmy na górę do mojego pokoju. Trochę tego nie przemyślałam ale było już za późno, może nie weźmie mnie za dziwaczkę. Zauważyłam jak się rozgląda i przypatruje mojej małej kolekcji pluszaków w kształcie Kłapoucha.
-Więc nie tylko ja jestem fanem Kubusia Puchatka
Co za ulga, ten fakt go ucieszył. Mój były chłopak zawsze powtarzał, że jestem już za stara na pluszaki.
 Podałam mu ręcznik i wepchnęłam do swojej łazienki.
-Po ciepłym prysznicu zrobi Ci się cieplej, a ja sama pójdę do łazienki dla gości.
Bez słowa zniknął za drzwiami. Wyciągnęłam z szafy swoje dresy w których spałam i zbiegłam na dół rozgrzać trochę zamarznięte kości. Zanim wróciłam do pokoju zrobiłam nam gorącej czekolady z bitą czekoladą oraz tosty. Gdy weszłam Hanyu siedział na podłodze i rozglądał się jak małe dziecko. Na widok gorącej czekolady uśmiechną się jeszcze szerzej.
-Kocham czekoladę.
-Tak czułam
Już jakiś czas temu, że dużo nas łączy i myślimy bardzo podobnie, nawet smaki mamy zbliżone więc łatwo było mi strzelić z czekoladą po za tym praktycznie wszyscy ją kochają.
-Czemu na ścianie wisi pusta ramka?
-Wisiało tam wcześniej zdjęcie z chłopakiem ale już nie jesteśmy razem więc je wyjęłam a jeszcze nie zrobiłam żadnego nowego w to miejsce.
-Więc jutro pójdziemy zrobić i powiesisz nasze zdjęcie.
Trochę mnie tym zaskoczył
-Nie chcesz?
-Oczywiście, że chce.
-No to ustalone, następnym razem jak Cię odwiedzę ma już wisieć.
-Inaczej się obrazisz?
Roześmiał się
-Tak, inaczej się obrażę.
-Obejrzymy coś?
-Pewnie
-Komedia? Horror? Kryminał?
-Boisz się horrorów?
-Nie
-Nie wierzę Ci włącz jakiś.
-Tak jest.
Wyjęłam jeszcze kocyk co by było nam cieplej. No i był w tym ukryty mój mały nikczemny plan a mianowicie koc był jeden nas dwoje więc było trzeba siedzieć bardzo blisko by wystarczył gdyż nie był zbyt duży. Gdy przysunęliśmy się do siebie nasze ramiona się stykały a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Nie interesował mnie film który leciał, interesował mnie Hanyu siedzący obok o idealnych niewinnych rysach, świetnym charakterze i praktycznie takim samym poczuciu humoru co ja. Musiał zauważyć, że mu się przyglądam po teraz on patrzył na mnie podejrzliwie a ja czułam jak się czerwienie ze wstydu, całe szczęście, że było ciemno.
-Coś się stało?
-Cieszę się, że tu jesteś.
Nic nie odpowiedział, wygłupiłam się i tyle.
Jednak powoli zaczął się przysuwać i po chwili poczułam jego miękkie i ciepłe usta na swoich. Zamknęłam oczy. Myślałam o tym od kilku dni. Więc może to tylko sen, bardzo przyjemny sen. Odsunął się. Czemu tak szybko? Czemu tak raptownie?
-Przepraszam nie powinienem był.
Był zmieszany, było to słychać po jego głosie. Zamiast mu odpowiedzieć położyłam dłoń na jego policzku i powoli przekręciłam twarz w swoją stronę po czym delikatnie go pocałowałam. Gdy się odsunęłam jego oczy już nie były takie zmieszane. Uśmiechnął się jednak nadal nie wiedział co powiedzieć.
-Nie przepraszaj za coś na co czekałam od jakiegoś czasu.
-Nie chcę Cię zranić, wiesz, że chce wrócić do Yokohamy
-Będziemy się tym martwić gdy będziesz odlatywał do Japonii.
Nic już nie powiedział tylko objął mnie ramieniem, a ja powoli zasypiałam z głową na jego ramieniu.
***
Rok później
-Na pewno nie chcesz byśmy Cię odwieźli na lotnisko.
-Mamo jeśli będziemy się tam żegnały to obie się popłaczemy i tata oraz Hanyu będą mieli tylko z nami problem.
-Kochanie ona ma racje.
-Będę do was codziennie dzwonić
-Obiecujesz?
-Osobiście tego dopilnuje
Z odpowiedzią ubiegł mnie Hanyu
-Proszę się o nią nie martwić moja mama się nią zajmie.
-Dziękuje
-Mamo nie płacz lecę tylko na roczną wymianę studentów.
-Mam uwierzyć, że po tym roku nie zostaniesz w Japonii o której od dziecka marzyłaś?
-Więc będę, nie, będziemy Cię odwiedzać.
-Mam taką nadzieję.
-Chodźmy bo samolot odleci bez nas.
-Zadzwonię jak wylądujemy.
Ostatni raz uściskałam rodziców i wsiadłam do taksówki. Kolejny rok miałam spędzić u boku osoby którą kocham w jej rodzinnym mieście. A co później? Zobaczymy gdzie jego kariera nas rzuci ale na pewno będziemy razem tego mogłam być pewna.
To chyba najdłuższe co napisałam..co do samego bloga to stwierdziłam, że jak najdzie mnie ochota to będę pisała dalej opowiadanie o FT.Island a tak to będą tu zamieszczane różne krótkie możliwe że w różnych formach pisane np. tak jak poprzedni wpis nie dotyczący żadnej konkretnej osoby gdzie każdy może pomyśleć o kim chce. A tak to będzie o tych na których mam obecnie swoją jakąś fazę, lub jeśli ktoś chce to może napisać o kim by chciał przeczytać. Ponieważ zrobiło się dużo blogów z opowiadaniami/scenariuszami ale bardzo często powtarzają się te same osoby to chce spróbować pisać o tych co się pojawiają rzadko lub wcale tak jak teraz :)
A teraz wybaczcie mi ale nastąpi Yuzurowy spam






A na koniec jeszcze jeden z moich ulubionych występu z polskiego Eurosport..końcówka jest taka urocza *.*



1 komentarz:

  1. Jejku! To było cudne! Jeszcze jak zobaczyłam, że to o Hanyu to byłam wniebowzięta!
    Uwielbiam twoje opowiadania.
    Pozdrawiam. >.<

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuje, każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją :)