Czuje jak spadam w dół coraz szybciej i szybciej. Czarna otchłań jest coraz bliżej, nie ma już żadnej drogi ucieczki. Raptowny, przeraźliwy ból przeszył całe moje ciało. Ciemność zastąpiło białe jaskrawe światło. Stałam po środku śnieżno białego pokoju. Żadnych okien tylko białe drzwi. Przede mną białe biurko a za nim ktoś mi nie znany. Gdzie ja jestem? Jak tu trafiłam? Jeszcze chwile temu stałam na szkolnym dachu.
-usiądź to trochę potrwa.
Kim jest ta kobieta o białych włosach i bladej skórze? Skąd się wzięło drugie krzesło? Jestem pewna, że jeszcze chwile temu go tam nie było. Usiadłam na nim. Było białe jak wszystko tutaj.
-Wiesz co się stało?
-nie
-Zostałaś zepchnięta z dachu przez inne uczennice.
-To znaczy, że nie żyje? Gdzie jestem?
Jeśli spadłam z dachu to nie powinnam być nieprzytomna? Co się dzieje? Czemu czuje taki spokój?
-Nie jesteś martwa ale też nie można powiedzieć, że żyjesz.
-jak to możliwe?
-Twoje ciało znajduje się teraz w szpitalu jesteś jak to ludzie określają w śpiączce to czy się z niej wybudzisz czy nie zależy jedynie od Ciebie.
-Co muszę zrobić?
-Ponieważ to nie był Twój czas, miała zginąć osoba która uratowałaś poświęcając siebie należy Ci się miesiąc czasu na znalezienie sposobu by wrócić do swojego ciała.
-Jakiego sposobu?
-Tego nie mogę Ci zdradzić. Sama musisz znaleźć sposób by będąc jedynie duszą poczuć życie człowieka.
-Poczuć życie człowieka?
-Zapoznaj się z regulaminem
Kobieta podała mi zniszczoną kartkę. Zaczęłam czytać
Zasady zbłąkanej duszy między życiem a śmiercią
1.Pod żadnym pozorem nie należy zajmować cudzego ciała. Złamanie zasady grozi zesłaniem w nicość.
2.Od teraz traci się zdolność podnoszenia ludzkich przedmiotów. Wszelkie próby zakończą się niepowodzeniem.
3.Żywe istoty nie będą widziały ani słyszały zbłąkanej duszy.
4. Zakazana jest jakakolwiek próba komunikacji z żywą jak i martwą istotą. Złamanie zasady grozi zesłaniem w nicość.
5.Zbłąkana dusza może komunikować się jedynie z inna zbłąkaną duszą.
6.Zbłąkana dusza masz w długości jednego miesiąca na poczucie życia człowieka jeśli zbłąkanej duszy się to uda może wrócić do swojego ciała a jej wspomnienia zostaną odebrane z czasu bycia po za ciałem. Gdy zbłąkanej duszy nie uda się poznać życia ludzkiego zostaną podjęte postępowanie nad zbłąkaną duszą i zesłanie jej do Nieba lub Piekła.
Odłożyłam kartkę na biurko.
-Skoro już się zapoznałaś z naszymi zasadami proszę o złożenie podpisu w tym miejscu.
Kobieta podsunęła mi wielką starą księgę z podpisami każdej poprzedniej duszy.
-Jak wyglądają statystyki powrotu do ciała?
-Od teraz nie mogę udzielać Ci żadnych odpowiedzi, to wbrew zasadom. Proszę udać się za drzwi. Od tego momentu zostaje odliczany czas do końca 30 dni jakie Ci pozostały. Nie miałam wyboru w tym momencie nie miałam nawet własnej woli. Moje nogi same zaprowadziły mnie przed białe drzwi które się przede mną otworzyły i coś mnie przez nie pchnęło. Nawet jako sama dusza nie miałam zbyt dużo szczęścia ani zbyt dobrej koordynacji ruchowej bo już na samym początku wpadłam na kogoś. A jeśli to żywy człowiek? Czy to znaczy, że złamałam zasady zaraz po przekroczeniu drzwi?
Chłopak patrzył na mnie z takim samym przerażeniem co ja na niego. Widzi mnie! Czyli jest taki jak ja?
-Przepraszam JinYoung. Skąd wiem jak masz na imię?!
Podał mi rękę by pomóc mi wstać z chodnika. Dotykam go! Na pewno jest taki jak ja.
-To dziwne też wiem jak masz na imię jednak jestem pewien, że nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy.
-Jak tu trafiłeś?
-Uratowałem staruszkę przed potrąceniem, przez to ciężarówka uderzyła w mnie. A Ty?
-Jakieś dziewczyny znęcały się nad nową uczennicą pamiętam, że chciałam jej pomóc a później dowiedziałam się, że zostałam zepchnięta z dachu.
Rozejrzałam się po miejscu w którym się znajdowaliśmy. Ulice tętniły życiem.
-Gdzie my właściwie jesteśmy?
-Nie wiem
-Masz pomysł jak mamy poznać życie?
-Niestety nie. Ale może razem nam się uda.
Chociaż byłam przerażona obecną sytuacją obecność Jinyounga powoli mnie uspokajała. Nie siedziałam w tym sama. Ruszyliśmy przed siebie szukając jakiegoś znaku. Nie czuliśmy głodu, zmęczenia ani zimna nie czuliśmy nic oprócz strachu.
-Chodź tam
Wskazał na jakiś niski budynek, było to przedszkole. Dzieci właśnie bawiły się na placu zabaw.
-Usiądz
Wskazał na murek na przeciwko.
-Czemu tu przyszliśmy?
-Szukamy odpowiedzi prawda?
-Tak
-Nie raz się mówi, że jeśli chodzi o uczucia to dzieci są mądrzejsze od nas.
Patrzyliśmy w milczeniu jak dzieci śmieją się i biegają. Czy to w nich może być zawarta odpowiedź? Rodzice kolejno przychodzili po swoje pociechy a te radośnie wskakiwały im na ręce by się przywitać. Aż w końcu nie było już żadnego.
-Chodźmy
-Dziwnie się czuje
-Jakbyś była pusta?
-tak
Szliśmy ulicami nie mając celu. Zrobiło się już całkowicie ciemno, na chodnikach nie było już nikogo. Dotarliśmy nad rzekę. Miasto już spało jednak my nie czuliśmy zmęczenia.
-Co łączy wszystkich ludzi?
-Dożął do jakiegoś celu?
-"Poznać życie człowieka" musi chodzić o coś co łączy wszystkich. Do czego oni dążą?
JinYoung patrzył na mnie nie co zaciekawiony po czym zaczął wymieniać.
-Uczniowie do dobrych ocen, szefowie do większych zysków, pracownicy do awansu inni do sławy.
-To nie może być to, nie możemy pracować nie możemy nic podnieść, to musi być coś czego nikt inny prócz nas nie zobaczy.
-Uczucia wszyscy je mają i nie są materialne.
-Dążenie do szczęścia miłości?
-Być może ale też może chodzić o poznanie ludzkiego bólu
-Czy to nie zbyt okrutne?
-Czy to, że możemy nie wrócić do swoich ciał nie jest okrutne? Czy fakt, że za złamanie zasad grozi zesłanie w nicość nie jest okrutne?
-Jest
-Co się z nami stanie?
-Cii...widzisz?
Chłopak wskazał na jakiś ciemny kształt unoszący się
-Co to?
-Nie wiem ale jest tego więcej i coś mi mówi, że musimy uciekać.
Złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą. Miał racje to coś zaczęło nas gonić i sprawiało dziwne uczucie chłodu ale nie takiego fizycznego. Dużym ułatwieniem w uciekaniu była możliwość przenikania przez ściany ale te postacie też tak potrafiły.
-Chyba je zgubiliśmy. Zostańmy tu do rana.
-Czy to możliwe, że coś poluje na takich jak my?
-Chyba tak.
Od tamtego zdarzenia obiecaliśmy sobie się nie rozdzielać. Nocami się ukrywaliśmy w pustych budynkach za to za dnia chodziliśmy i obserwowaliśmy ludzi w różnym wieku, z różnych warstw społecznych. Każdego dnia szukaliśmy odpowiedzi. Czasu już praktycznie nie mieliśmy. Został nam ostatni dzień.
-Nie znajdziemy już odpowiedzi
Usiadłam nad rzeką która stała się naszym miejsce do przemyśleń.
-Mamy się poddać?
-Nie chce umierać. Gdzie bym trafiła? Bylibyśmy tam razem? Nie chce też wracać do ciała chce pozostać taka.
JinYoung patrzył na mnie zdziwiony
-Czemu nie chcesz wrócić?
-Pamiętasz zasady? Jeśli dusza wróci do swojego ciała nie będzie miała wspomnieć z okresu poza ciałem. Nie chce o tobie zapomnieć.
-Też tego nie chce.
Położył mi rękę na ramieniu
-JinYoung!
-Co się stało?
-Twoja ręka jest ciepła. Wcześniej była jakby bez temperatury
-Czyli tak wygląda koniec zbłąkanej duszy?
-Czas się pożegnać?
Nie chciałam tego, nie chciałam się żegnać. Łzy spływały mi po policzkach, teraz czułam ich ciepło.
-Jeśli trafimy w różne miejsca to chce byś wiedziała, że jesteś dziewczyną której jako żywy człowiek oddał bym serce.
-W zamian ja oddała bym Ci swoje.
JinYoung położył mi swoją ciepłą dłoń na policzku i złączył nasze wargi w krótkim pocałunku. Z jego jak i z mojego ciała zaczęło wydobywać się światło. To był już koniec a my znikaliśmy znad brzegu rzeki.
-Żegnaj
-Żegnaj
W szoku usiadłam. Byłam w szpitalnym pokoju a obok łóżka siedzieli moi rodzice. Co się stało? Czułam się jak po wybudzeniu z pięknego snu którego nie pamiętam.
-Kochanie połóż się musisz być w szoku.
-Co się stało?
-Spadłaś z dachu, lekarze nie dawali Ci już szans od miesiąca leżałaś w śpiączce. To cud, że się obudziłaś.
Nie chciałam tu być chciałam wrócić tylko gdzie?
-Chce do domu
-Zabierzemy Cię do domu tak szybko jak będzie to możliwe.
Od dwóch miesięcy byłam w domu. Usilnie próbowałam sobie przypomnieć coś tylko sama nie wiedziałam co takiego. Jednak czułam, że to COŚ jest czymś bardzo ważnym. Na dworze zrobiło się już ciepło, lekki wietrzyk rozwiewał moje długie włosy. Jednak jak miałam czerpać z tego przyjemności jak miałam cieszyć się słońcem które pieści moją skórę ciepłymi promieniami skoro czułam, że czegoś brakuje?
Znowu moje pogrążenie w myślach spowodowało, że na kogoś wpadłam przewracając się na chodnik.
-Przepraszam
Nie widziałam twarzy gdyż słońce mnie oślepiało jednak poczułam coś dziwnego. Nieznajomy chłopak wyciągnął rękę by pomóc mi wstać. Była taka delikatna i ciepła jakby znajoma
-Dziękuje
Teraz już widziałam twarz mojej ofiary. Wyglądał znajomo nawet bardzo znajomo. Uśmiechnął się w uroczy sposób, dobrze znany mi sposób.
-JinYoung!
Rzuciłam mi się na szyje. Odsunął mnie od siebie.
-Prze...przepraszam
Przecież go nie znam prawda? Więc skąd znam jego imię? Skąd go znam, skąd wiem o nim tyle? Miesiąc. Dziwne ulice nieznanego miasta. Wszystko zaczęło wracać. To możliwe? Patrzyłam na niego, a on przypatrywał się mi z takim samym zdziwieniem. Położył mi dłoń na policzku. W mojej głowie odtworzył się obraz znad rzeki. Tak jak i tam złączył nasze wargi w pocałunek. Jednak tym razem znacznie dłuższy.
Dla wszystkich byliśmy dwójką ludzi którzy spotkali się przypadkowo pierwszy raz jednak dla siebie byliśmy osobami które spędziły ze sobą najdziwniejszy miesiąc i były skłonne oddać sobie swoje serca już na zawsze.
Dość krótkie, ale treściwe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńWymyśliłaś fajną fabułe i ładnie to wszystko ujełaś.
Bardzo mi się podoba to opko. :)