Co już było ?

29 września 2012

24..i wszystko jasne..

Minął już tydzień od kąt wróciliśmy z Japonii, Min Ji nadal nie dała znaku życia. Zacząłem się już martwić nie tylko o nią ale i o Hong Kiego. Dziś znowu siedzi zdołowany i prawie się nie odzywa. Jedynym plusem tego wszystkiego jest to, że napisał piosenki już na całą płytę, a nawet podobno już jakąś na zapas której nam jeszcze nie pokarze. Jednak nie miał najmniejszych chęci by wstawać z łóżka ale musieliśmy go wyciągnąć z pokoju.
-Zaufaj jej, napisała, że wróci więc na pewno niedługo się zjawi.
-Minął już tydzień a właściwie dwa i nawet nie zadzwoniła.
Siedziałem na łóżku obok niego próbując mu przemówić do rozumu już dobre pół godziny.
-Na pewno da się to wszystko wytłumaczyć, po prostu nie wiemy wszystkiego.
-To wszystko moja wina.
Wyrzuty sumienia zżerały go strasznie.
-To nie jest Twoja wina. Nie obwiniaj się.

 Zaparkowaliśmy przed studio. Dziś mamy zacząć nagrywać. Wszystko było już przygotowane, mieliśmy tylko wejść i zrobić swoje.
-Co wy tacy bez życia?
-Hong Ki nam spać nie daje.
Menadżer spojrzał na mnie czekając na wyjaśnienia. Widząc nasze nastroje musiał obawiać się kolejnych problemów które mogły by mu zaszkodzić.
-Nie pozwala się nikomu położyć dopóki piosenka nie będzie brzmiała według niego idealnie.
-Rozumiem, że pójdzie wam dziś sprawnie. Nagracie jedną piosenkę i na dziś macie wolne. Zabierajcie się do roboty.
Nie poszło nam tak idealnie jakby było się można tego spodziewać. Ale i tak stosunkowo wcześnie skończyliśmy, a co ważniejsze mieliśmy dziś już wolne. Wykończeni wsiedliśmy do busa.
-Zamknijcie się na chwilę Min Ji dzwoni.
Mimo, że Hong Ki nie miał pojęcia co ma mu do powiedzenia i tak było widać, że się cieszy, a my razem z nim. Jednak z sekundy na sekundę jego radość znikała. A jak na rozmowę po tak długiej przerwie trwała stosunkowo krótko.
-Coś nie tak?
-To nie była ona.
-Więc kto?
-Powiedział, że jest lekarzem i wyjaśni nam wszystko na miejscu.
W co ona się wpakowała? Rozumiem, że musi załatwić sprawy z przeszłości ale czemu dzwoni do nas z jej numeru jakiś lekarz? Pod domem wsiedliśmy do samochodów tak by nie wywoływać sensacji i pojechaliśmy we wskazane miejsce. Przy wejściu czekał już na nas jakiś starszy mężczyzna. Musiał nas rozpoznać ale to raczej nic dziwnego bo często nie przychodzi tu na raz pięciu mężczyzn w okularach przeciwsłonecznych i kapturach.
-Proszę tędy.

[Hong Ki]
Nie wiem co się dzieje. Boję się, boję się tego co za chwilę mogę usłyszeć. Ale idę za mężczyzną w białym fartuchu. Weszliśmy do jego gabinetu. Musiał się przygotować na naszą wizytę bo stało pięć krzeseł które zajmowały całą przestrzeń. Usiadł za biurkiem i zdjął okulary.
-Proszę usiąść, to trochę zajmie.
-Gdzie jest Min Ji?
-Zanim was do niej zaprowadzę musicie się wszystkiego dowiedzieć. Poprosiła mnie o to 2 tygodnie temu.
-W takim razie słuchamy.
Nie miałam ochoty na słuchanie jakiegoś dziadka, chciałem ją jak najszybciej zobaczyć ale skoro tego chciała to jakoś muszę tu wysiedzieć.
-Jakiś czas temu zadzwoniłem do niej ponieważ nie stawiła się na wizycie kontrolnej, wtedy dowiedziałem się, że miała wypadek i nie pamiętała wszystkiego. Przez co nie zorientowała się, że to objawy choroby a nie na przykład zmęczenie.
-O czym Pan mówi?
-Może zauważyliście u niej na przykład drżenie rąk?
-Tak
Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
-To jeden z objawów. Zaproponowałem jej operacje za nim jej stan się nie pogorszy. Zgodziła się jednak termin pokrywał się z waszą trasą. Nie chciała was martwić ponieważ dla niej to nie nowość. Miała wrócić do domu równo z wami. Gdyby były jakieś poślizgi prosiła by się z wami nie kontaktować chyba, że w sytuacji krytycznej.
-Co chce pan przez to powiedzieć?
-Spokojnie. Wszystko goi się bardzo ładnie, operacja też przebiegła bez problemów.
-Więc w czym problem ?
-Nie obudziła się jeszcze. Bardzo się martwiła, że po wszystkim nie będzie mogla do was wrócić i myślę, że zwątpiła. Uważam, że wasza obecność dobrze na nią wpłynie.
Wszyscy patrzyli na mnie jak na winowajce i sam się tak czułem. Gdybym tylko wiedział o co jej wtedy chodziło.
-Więc teraz możemy do niej iść
-Nie
-Czemu?
-Chcę, żebyście ją lepiej zrozumieli.
-To znaczy?
-Jesteście dla niej bardzo ważni i uważam, że powinniście wiedzieć pewne rzeczy które na pewno przemilczy.
-Co takiego?
Co jeszcze może nas zaskoczyć?
-Jak już wspominałem jestem jej lekarzem odkąd skończyła 5 lat. Trafiła wtedy do mnie z miastenią, rzadką chorobą nerwowo-mięśniową. Był to specyficzny przypadek ponieważ u bardzo młodej osoby, przez co miała dość ciężkie dzieciństwo. Choroba z czasem ustępowała jednak miała swoje nawroty, aż do momentu usunięcia grasicy co miało miejsce niedługo przed śmiercią jej brata. Przez chorobę była bardzo z nim blisko  jednak miała wyrzuty sumienia, że poświęca jej tyle czasu. Matka miała ją od zawsze jedynie za ciężar więc jak można się łatwo domyślić miało to duży wpływ na psychikę dziecka.Sam ojciec nie zastąpi obydwu rodziców.  Po śmierci brata chciała nadrobić dzieciństwo i zaczęła tańczyć, spędzanie aktywnie czasu było dla niej nowością. Kiedy została sama jej problemy powróciły. Zaczęły pojawiać się niewielkie guzy w jej mózgu które szybko bez operacyjnie zwalczaliśmy. Niestety jej chłopak pogarszał jedynie sytuacje.
-jak?
-Wbrew jej woli faszerował ją narkotykami. Przez co mogę powiedzieć, że samochód który ją potrącił ją uratował. Teraz było już za późno na zwykłe leczenie więc przeprowadziłem operacje i uważam, że pozbyliśmy się problemu jednak nie mogę gwarantować, że nie będzie nawrotów.
Siedzę jak osłupiały i nie wiem co powiedzieć Patrze się tępo przed siebie i czekam, aż ktoś inny się odezwie. Ten nadmiar informacji mnie przytłoczył. Czemu na jedną osobę zwaliło się aż tyle?
-Myślę, że możecie już do niej iść.
Szliśmy za nim pustym korytarzem. Przez szybę w drzwiach zobaczyłem, że nie jest sama, siedzi obok niej jakiś mężczyzna.
-Kim on jest?
-To jej ojciec.
-Co on tu robi? Najpierw ją zastawia, a później się zjawia kiedy tylko chce?
Jego obecność mnie zdenerwowała. Ten facet jest dla mnie nikim.
-Proszę się uspokoić to nie jest miejsce na takie zachowanie. Jeśli Pan się nie uspokoi będę musiał prosić o opuszczenie budynku. 
-Bardzo przepraszam.
-Zostawię was samych i proszę o zachowanie ciszy.
-Wejdź sam, wszyscy zrobimy jedynie zamieszanie. Wrócimy do domu, zadzwoń jakby coś się zmieniło.
I mnie zostawili. Przy nich czułem się pewniejszy ale mieli rację, za dużo nas by tam było. Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem drzwi.
-Dzień dobry
Ukłoniłem się na powitanie, nie ważne co o nim myślałem, był jej ojcem i musiałem okazać mu szacunek.
-Witaj
Niepewnie wszedłem do środka i usiadłem po przeciwnej stronie łózka. Od razu rzuciło mi się w oczy, że ścięła włosy po za tym wyglądała niemal jak zawsze tylko nieco bladsza i może chudsza. Wyglądała tak spokojnie jakby po prostu spała.
-Ty pewnie jesteś Hong Ki
-Tak
-Dziękuje, że zajmujesz się moją córką.
-To nic takiego.
Wyglądał jakby się na prawdę nią przejmował przez co tym bardziej nie byłem w stanie go zrozumieć.
-Pewnie się zastanawiasz co tutaj robię i czemu ją zostawiłem.
-Szczerze mówiąc to nie mogę Pana zrozumieć.
-Moja żona nigdy jej nie chciała, udało mi się ją przekonać by nie poddała się aborcji. Nigdy nie zrozumiałem czemu. Po śmierci naszego syna obwiniała ją o wszystko i znienawidziła. Okazało się, że ma zaburzenia psychiczne, długo szukałem kogoś kto będzie w stanie jej pomóc dlatego przeprowadziliśmy się. Widok Min Ji pogarszał jedynie jej stan i musiałem dokonać wyboru jechać z nią czy zostać z córką. To był najgorszy wybór w moim życiu. Chciałem i nadal chce być przy obu jednak wiedziałem, ze Min Ji poradzi sobie sama jest silna ale moja żona nie. Niestety jej leczenie kosztuje bardzo dużo i przyleciałem tu by poprosić Min Ji by przeprowadziła się do jakiegoś niewielkiego mieszkania bo nie jestem już w stanie utrzymywać tego domu. Kiedy tu przyleciałem dowiedziałem się, że jest tutaj.
Ten człowiek jednak nie jest bez serca. Było mi go strasznie szkoda.
-Proszę się nie przejmować mieszkaniem i tak technicznie rzecz biorąc mieszka z nami.
-Nie mogę jej postawić przed czymś takim.
-Na prawdę proszę się nie martwić.

-Hong Ki?
Cichy głos Min Ji wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak?
-Przepraszam.
-Nie, to ja przepraszam. Nie wiedziałem.
Patrzyła na mnie lekko się uśmiechając. Tak się cieszyłem.
-Jest tu ktoś jeszcze.
Odwróciła głowę w drugą stronę
-Tata?
-Witaj kochanie
-Co Ty tu robisz?
-Chciałem Cię o coś zapytać i wtedy dowiedziałem się, że tu jesteś.
-Co się stało?
Zastanawiałem się czy to wszystko to nie zbyt wiele na raz. Sam widok ojca musiał być dla niej szokiem. Patrzył na mnie jakby myślał dokładnie o tym samym. Ale nie mieliśmy zbytnio wyboru i tak został na dłużej niż planował a rano musi wracać do domu.
-Zamieszkaj z nami.
I tak już mieszkała więc nie powinno być z tym problemu.
-Ale przecież
-Przepraszam ale muszę sprzedać dom. Chciałem Ci w zamian kupić mieszkanie ale Twój chłopak zaproponował to.
"Twój chłopak" ale dziwnie to brzmi, a ile radości sprawia.
-Znajdziemy miejsce na wszystko co będziesz chciała zabrać
-Czyli już postanowiliście
-Ostateczna decyzja należy do Ciebie.



24 września 2012

23...list..

Każdy z nas był zmęczony. Znów się zaczęło, mimo wszystko kocham to życie. Udało się nam jesteśmy popularni przez co możemy utrzymać się z tego co kochamy.
-Chce do łózka.
Min Hwan od godziny nie powtarzał nic innego.
-To było jak obóz przetrwania tyle, że nocami koncerty. Jeszcze palce mnie bolą od basu.
Tylko Hong Ki niemal w podskokach szedł do busa czekającego przed wejściem na lotnisko.
-Co on taki szczęśliwy?
Odwrócił się do nas przodem i z wielkim uśmiechem na twarzy odpowiedział za mnie.
-Bo czeka ktoś na mnie w domu.
-Ale ona w szkole zapewne jest teraz.
-To nic pojadę po nią.

Hong Ki jak burza wpadł do domu po wcześniejszym przywitaniu się z Jolie. Nie wiem skąd on raptem brał tą energie ale udzielała się ona reszcie. Raptem stanął przed blatem i podniósł jakąś kartkę. Nieco pobladł i jakby przybrał maskę. Lekko chwiejnym głosem zaczął czytać.

Jeśli to czytacie to znaczy, że nie zdążyłam wrócić przed waszym powrotem. Hong Ki nie martw się o Jolie, była pod dobrą opiekał podczas Twojej nieobecności. Nie umiem powiedzieć kiedy dokładnie wrócę ale na pewno nastąpi to niedługo o ile pozwolicie mi jeszcze na to. Chciałam wam wszystko wytłumaczyć ale nie chciałam byście niepotrzebnie się martwili, musicie teraz skupić się na swojej karierze. Tęsknie za wami więc nie myślcie, że uciekłam. Musiałam załatwić pewną sprawę która najwyraźniej się trochę przeciągnęła. Nie przejmujcie się jeśli nie będę odbierała telefonu, w moim domu też mnie nie ma więc nie musicie tam jechać.
Już niedługo się zobaczymy.  Min Ji. 


Nie rozumiałem jej ale mimo wszystko ufałem. Jeśli powiedziała, że wróci to zrobi to. Nie chciała nikogo martwić mimo, że to właśnie zrobiła. Hong Ki się wkurzył i zrzucił miskę z pomarańczami które potoczyły się po całym pomieszczeniu po czym opadł na podłogę przyglądając się kartce jakby liczył, że za chwilę pojawi się na niej jeszcze coś. Nie wiedziałem co mam zrobić jako lider, ani jako przyjaciel.
-Seung Hyun jedź po Ayę może ona nam to wyjaśni.
Bez słowa wybiegł z domu. Jae Jin zbierał owoce, Min Hwan kawałki szkła. Tylko ja stałem i patrzyłem jak kretyn na przyjaciela. W końcu kucnąłem obok niego kładąc mu rękę na ramieniu.
-Wszystko się wyjaśni. Zaufaj jej.
-Jak mam jej zaufać jak ona przyciąga same kłopoty?!
-Jestem pewien, że wie co robi i świadoma, że zawsze może na nas liczyć.
-Wie, że na was może liczyć ale nie na mnie.
-Czemu?
-Nie po tym co jej powiedziałem
-Co jej nagadałeś?
-Mniej więcej, że przerwa może negatywnie wpłynąć na nasz związek.
Zawsze opanowany Min Hwan nie wytrzymał i złapał go za bluzę. 
-Mniej czy więcej?
-Więcej.
-Ty idioto! Czyli "o ile pozwolicie mi na to" to Twoja zasługa?
-Nie naskakuj na niego, przecież widać, że żałuje.
Ciśnienie niebezpiecznie rosło. Oby za chwilę się wszystko wyjaśniło.  Jak na zawołanie przyjechał Seung Hyun. Aya stała na przeciwko, była przybita, nawet ja to widziałem.
-Nic mi nie chciała powiedzieć. Stwierdziła, że nie wytrzymam i powiem wam a wtedy wszystko popsuję. Poprosiła mnie bym zajęła się Jolie. Od tamtej pory ma wyłączony telefon, nie chodzi do szkoły, a w domu jej nie ma.
-Czyli od kiedy?
-Od dnia w którym wyjechaliście.
-Czekajcie tu. W szkole muszą coś wiedzieć.
-Jadę z Tobą.
Nie pozwoliłem mu prowadzić, chciałem jeszcze trochę pożyć.
-Nie możesz jechać szybciej?
-Nie widzisz, że się nie da?
W końcu udało mi się zaparkować koło szkoły. Nałożyliśmy kaptury tak by od razu nie było wiadomo, że to my i ruszyliśmy prosto do sekretariatu.Zapukałem i od razu weszliśmy. ZA biurkiem siedziała starsza pani dokładnie ta sama co ostatnim razem więc nie powinno być problemów.
-Dzień dobry Pani Kim
-Witajcie chłopcy, co was sprowadza?
-Niedawno zapisywałem tu pewną dziewczynę.
-Zgadza się, niejaką Jung Min Ji
-Dokładnie. Chciałem się dowiedzieć co jest przyczyną jej nieobecności w szkole.
-Przykro mi ale nie mogę wam podać takiej informacji.
-Niech nam Pani pomoże bardzo prosimy.
-Poproszona mnie bym pod żądnym pozorem nie udzielała takiej informacji. Wy powinniście wiedzieć najlepiej jak ważne jest ich nie udzielanie. Cenimy sobie prywatność naszych uczniów.
-Bardzo dziękujemy. do widzenia.
Co jak co ale ta kobieta jest nie ugięta. Ale to właśnie dzięki niej pewne rzeczy nie przeciekły do reporterów.  Hong Ki całą drogę do domu się nie odezwał nawet słowem. I co ja mam zrobić? W domu jak to on w takich sytuacjach poszedł prosto do swojego pokoju zapewne by napisać kolejną piosenkę. Usiadłem obok reszty zespołu. Czułem się taki bezsilny.
-I co?
-Nie chciała nic powiedzieć jak zawsze. Musimy jej zaufać nic więcej nie możemy zrobić.
Około 22 przyjechał menadżer
-Gdzie jest Hong Ki?
-W pokoju, komponuje coś więc lepiej mu nie przeszkadzać teraz.
-No dobrze, tu macie grafik na ten tydzień. Jest dość napięty ale tak ustalili odgórnie.  W ciągu 2 tygodni musicie nagrać płytę.
-Ale jak? Nie damy rady.
-Prezes bez konsultacji ze mną podał informacje o nowej płycie. Dobrze wiecie jakie konsekwencje wszyscy poniesiemy jeśli tego nie zrobicie.
-Przyjadę jutro z samego rana ustalić wszystko.
-Liczę na was.

Dziś zamiast zdjęć będzie filmik z polskimi napisami jaki wczoraj znalazłam :)

20 września 2012

22..odejście..

Mimo wszystko jeszcze nigdy mi się nie spało tak dobrze i to chyba nie tylko mi bo oboje zaspaliśmy na śniadanie. Już nawet wszystkich przestało dziwić, że jeśli jedno z nas się na coś spóźnia to drugie oczywiście też.
-Zostało też dla was. Zjadajcie, a ja już wychodzę.
-Poczekaj zabiorę się z Tobą
Jae Jin biegł za Jong Hunem jak szczeniak. Seung Hyun patrzył podejrzanie to na mnie a to na Hong Kiego.
-Czy coś się działo w nocy, że wy tacy zaspani?
-Nic mi o tym nie wiadomo. Spałam całą noc.
Wzrok skierował na wokalistę.
-Na mnie nie patrz. Spałem jak zabity.
-Coś ukrywacie. No ale nie ważne umówiłem się. Musze lecieć.
Czyżby kolejny spokojny dzień? Został jedynie Min Hwan.
-Dziś też musicie sobie dać radę sami. Idę na randkę.
I tak znowu zostaliśmy sami. Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało wręcz przeciwnie. Chociaż wiedziałam, że muszę porozmawiać z Hong Kim i nie mam pojęcia jak to zrobić. Trochę za wcześnie na taką rozmowę biorąc pod uwagę, że jesteśmy ze sobą od jakiś 24 godzin.
-A im co się stało? Nigdy nie wychodzili wszyscy.
-Mnie się nie pytaj znam ich znacznie krócej.
-Ubierz się ciepło.
-Po co?
-Zobaczysz.
A ten co znowu wymyślił? Znając go to za pewne nie jest nic normalnego. No ale co tam, nałożyłam najgrubszą bluzę jaką miałam i wyszłam przed dom gdzie na mnie czekał. Urokiem tego miejsca było to, że gdzie by się nie poszło i tak było się odizolowanym od ludzi. Taka mała oaza spokoju. Hong Ki stał podejrzanie zadowolony.
-Z czego się tak cieszysz?
Odsunął się kawałek odsłaniając leżak z grubym kocem w czaszki.
-Ale ja tu widzę tylko jeden leżak, po za tym chyba jest za zimno by się opalać.
Było na dworze jakieś 10 stopni maksymalnie albo i to nie. 
-A kto tu mówi o opalaniu. Spójrz na niebo. Mówiłem, że uwielbiam chmury, a rzadko mam okazje na nie patrzeć. A jeden leżak ponieważ chce mieć Cię blisko siebie.
Kochany wariat.  Wtuliłam się w niego pod kocem. I patrzyliśmy się w niebo ca najmniej jakby ktoś puszczał na nim najlepszy film świata.
-Ciepło Ci?
-Tak
Mimo to obił mnie jeszcze mocniej.  Miał takie ciepłe i silne ramiona. Przepełniało mnie szczęście i bezpieczeństwo.
-Co takiego niezwykłego jest w gwiazdach?
Nie ukrywam, że zaskoczyło mnie to pytanie.
-Jeśli dwie osoby z jakiegoś powodu są rozdzielone to jeśli w nocy spojrzą w niebo widzą te same gwiazdy. Przynajmniej tak zawsze powtarzał mi brak kiedy musiał gdzieś jechać.
-Będę pamiętał.
-Hong Ki
-Tak?
-Co jeśli z jakiegoś powodu przez dłuższy czas nie moglibyśmy się zobaczyć, ani porozmawiać? Co jeśli zostalibyśmy wystawieni na próbę.
-Uważam, że takie rzeczy kończą związek. Nikt nie jest w stanie czekać wiecznie. A takie wydarzenia tylko oddzielają ludzi. Zwłaszcza jeśli związek jest młody to nie ma możliwości by przetrwał chociażby najmniejszy kryzys. Ponieważ prowadzę specyficzny tryb życia to będę Cię zabierał ze sobą w trasy ponieważ nie mogę zagwarantować, że po jakiejś przerwie będzie tak samo.
Czy on zdaje sobie sprawę jak jego słowa bolą?
-Nie przejmuj się. Będę zawsze przy Tobie więc nie masz się czym martwić.
Zaczął mnie całować ale nie jak wcześniej, raczej tak jakby chciał pokazać, że faktycznie zawsze będzie obok.
-No na reszcie. Tak się cieszę.
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Byliśmy tak zajęci sobą, że nie usłyszeliśmy, że wszyscy już wrócili. A tak właściwie to jakim cudem oni zjechali się tu wszyscy na raz? Seung Hyun oczywiście nie ukrywał swojej radości. Z lekką obawą czekaliśmy na reakcje innych.
-Błagam was tylko nie bądźcie jedną z tych par które są jak bliźnięta syjamskie zrośnięte ustami.
Jong Hun złożył ręce w geście proszącym.
-Nie masz się czym przejmować.
-Więc wracajcie do domu muszę ze wszystkimi porozmawiać.
Wszyscy weszliśmy i rozsiedliśmy się na kanapach.
-Wrócimy z wielkim hukiem.
-To znaczy?
-Jutro lecimy na tydzień do Japonii dać kilka koncertów.
-Ale nie mamy jeszcze nowych kawałków i nie ćwiczyliśmy nic.
-Damy rade. Na razie będziemy grać nasze najlepsze stare kawałki. Po powrocie musimy zabrać się za skomponowanie nowych, a następnie nagrać płytę.
Hong Ki spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem, czyżby już zaczął żałować tego co powiedział?
-Niestety musimy jechać sami aby być w pełni skupionym. Po za tym będziemy całymi dniami ćwiczyć pod nadzorem.
To chyba znacznie mniej im się podobało jednak  jeśli chcieli wrócić na szczyt to musieli coś poświęcić.
-Wylatujemy jutro z rana. Dlatego chciałem abyście dziś wszystko pozałatwiali.
-Nic mi nie kazałeś załatwić?
Oburzył się Hong Ki
-Ty musiałeś załatwić swoje sprawy w domu.
No tak jak zawsze wszystko było ukartowane. Wczorajszy dzień pewnie też.
-Koniec marudzenia idźcie się pakować.
Hong Ki wziął mnie za rękę i zaciągnął do swojego pokoju. Usiadł na łóżku nie puszczając mojej dłoni. Był zamyślony, a jego radość gdzieś uleciała.
-Nie przejmuj się tak. Dasz sobie radę. Jesteś świetnym wokalistą.
Wcześniej myślałam by mu wszystko szczegółowo wytłumaczyć jednak dobrze, że tego nie zrobiłam. Cały wyjazd jedynie by się martwił i nie skupiał na tym co powinien. A tak zanim wrócą pewnie i ja wrócę.
-Mieliśmy długą przerwę no i Seung Hyun występował znaczniej mniej niż reszta.
-Dacie sobie radę jestem tego pewna. Jesteście świętym zespołem który rewelacyjnie się ze sobą dogaduje.
-A Ty? Zawsze mówię, że będę przy Tobie a później muszę wyjechać.
-Ale wrócisz. Przecież nikt nie każe nam się rozstać. Nie martw się. Z tego co mówił Jong Hun to będziecie pod stałym nadzorem więc nie będę musiała być zazdrosna. Tylko tym razem jak będziesz miał chwilę to śpij.
Przyciągnął mnie do siebie i objął.
-Pakuj się szybko bo nie chce spać sama.
-Ale śpimy tutaj. Mam większe łóżko.
-Za blisko byłeś?
-Nie za daleko.
-Więc większego łóżka chcesz?
-Po głębszej analizie stwierdzam, że musimy kupić jakieś mniejsze.
-Poradzimy sobie na tych.
Jego idealny humor powrócił przez co od razu i mi zrobiło się lepiej. Chcieliśmy szybko załatwić kwestie pakowania jednak zeszło nam z tym znacznie dłużej niż planowaliśmy więc później padliśmy na łóżko. Poszłam jedynie wziąć prysznic i chwilę pomyśleć. Może zaczekać z tym, aż wróci. Chociaż jeśli wszystko dobrze pójdzie to wrócę przed nim. Stanęłam przed lustrem a obraz przed oczami zaczął mi znikać. Ochlapałam twarz zimną wodą i wszystko wróciło do normy. Wróciłam do pokoju wokalisty i od razu położyłam się do łóżka. Hong Ki przysunął się na tyle blisko by jak największą powierzchnią swojego ciała dotykać do mojego i po cichu nucił jedną ze swoich piosenek.

Rano gdy się obudziłam Hong Ki już nie spał.
-Czemu już nie śpisz? Nie musisz jeszcze wstawać.
-Chciałem mieć więcej czasu by nacieszyć Tobą oczy.
-Kiedy wrócisz to każdą wolą chwilę będziesz musiał mi poświęcić.
Patrzył lekko przerażony.
-No dobra podzielę się Tobą z Jolie.
-Myślę, że dam rade zajmować się ją będąc jednocześnie z Tobą.
-Więc czekamy na Ciebie. I Obiecaj coś.
-Co takiego?
-Przez ten czas nie będziesz dzwonił.
-Czemu?
-Byś się skupił na koncertach. Nie chcę Cię rozpraszać.
-Dobrze.

Około 9 pojechali na lotnisko. Raptem zrobiło się dziwnie pusto. Teraz musiałam załatwić jedynie kilka spraw i sama jechać. Denerwowałam się i to bardzo ale odwrotu już nie ma, nie mogę pogorszyć sytuacji bo będzie jeszcze gorzej.


"Akcja czytaj dzieciom"

Po lewej stronie z moimi linkami pojawił się adres mojego kolejnego bloga, jednak nie znajdziecie tam kolejnego opowiadania.

15 września 2012

21...telefon...

pełna energii wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Nie było to wszystko oczywiście bez powodu. To właśnie dziś miał nastać przełomowy dzień dla mnie i Hong Kiego. Pytanie tylko w którym kierunku to pójdzie. Ubrana już wpadłam do jego pokoju. Nie byłam w stanie się powstrzymać. Spał sobie w najlepsze ale nie ma tak dobrze trzeba wstawać, czas lenistwa się skończył. Anielski wygląd go w tym momencie nie ratował.
-Hong Ki!!!
-Co? Co się dzieję? Zaspałem?
Zerwał się co najmniej jakby się paliło.
-Nic się nie stało.
-Więc czemu mnie budzisz?
-Bo sama już nie śpie
Złapał mnie w pasie i wciągną na łóżko, a żebym nie uciekła usiadł na mnie okrakiem i trzymał za ręce.
-Wiesz, że teraz muszę się zemścić?
-Na to liczę.
Ależ on się słodko uśmiecha, a te jego ząbki. Dzieliło nas raptem kilka centymetrów, czułam jak robi mi się gorąco, a serce szybciej bije.
-Mam coś na zębach, że się tak przyglądasz?
-Nie. Masz kły jak wampir albo mały kociak.
Tak go to zaskoczyło, że mnie puścił i się wyprostował jednak nie przestawał się uśmiechać Musiałam w końcu jakoś zacząć rozmowę, tylko nie miałam pomysłu jak. Na samą myśl zaczynałam się denerwować i plątać w myślach. Niby taka nie skomplikowana rzecz, a ja mam z nią taki problem. Mam jeszcze jedno rozwiązanie, a właściwe dwa mogę szybko wymyślić coś i stwierdzić, że chodziło o coś zupełnie innego ale tchórzyć nie chce, albo mogę zaryzykować. Według Seung Hyuna ryzyka nie ma w tej kwestii ale jak jest faktycznie? No dobra weź się w garść, raz się żyje. Usiadłam by znowu dzieliły nas raptem centymetry.  Zaraz oszaleję, a serca będę szukała w sąsiednim mieście. Powoli zbliżałam się coraz bardziej, a on patrzył zdziwiony i czekał chyba na jakieś dziecinne zagranie co u nas było bardzo możliwe i oczywiste. Zaczęłam delikatnie go całować, ulżyło mi kiedy to Hong Ki przejął inicjatywę. Po chwili jednak najwyraźniej oprzytomniał bo się odsunął. Czy źle zrobiłam? Przecież nie wiem co on myśli, nikt nie wie po za nim.
-Ale......czy......no.....to........więc........
Siedział na przeciwko mnie w wielkim szoku i próbował coś powiedzieć jednak to co wydobywało się z jego ust nie miało najmniejszego sensu.
-No bo chciałam z Tobą porozmawiać
-Więc....to......czy......ale....
Gdybym sama się tak nie denerwowała to pewnie nie wytrzymywałabym już ze śmiechu. Wzięłam głęboki oddech, zacisnęłam powieki i jednym tchem powiedziałam wszystko.
-Tak na prawdę nigdy nie miałam Cie za brata, jesteś dla mnie kimś więcej.
Otworzyłam oczy, tak powiedziałam, nie do końca jak chciałam ale powiedziałam. Hong Ki siedział zdziwiony i patrzył na mnie. Już wiem, to był błąd. Skompromitowałam się przed nim i tyle.
-Wiesz, zapomnij.
Objął mnie tak mocno, że miałam problemy z oddychaniem.
-Hong Ki
-Tak?
-Nie mogę oddychać.
-A tak przepraszam.
Poluźnił nieco swój uścisk.
-Tak się cieszę.
Jeszcze tak szerokiego uśmiechu nigdy u niego nie widziałam.
-Dobra idziemy.
-Nie
-Czemu?
-Bo Cię nie puszczę.
-Wszyscy na pewno już czekają wariacie.
-Nikogo nie ma, mieli rano gdzieś jechać.
-Więc mam propozycję. Idź do łazienki a ja pójdę zrobić nam śniadanie.
-Ale przez ten czas nie zmienisz zdania?
-Nie zmienię.
Poszłam do kuchni zrobić coś do jedzenia. Jednak nie musiałam bo Jong Hun zostawił nam gotowe, musiałam tylko wyjąć z lodówki i trochę podgrzać. On chyba ma nas wszystkich za dzieci. Hong Ki podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w pasie całując po szyi. Nigdy bym nie pomyślała, że on taki czuły. Czyli mam rozumieć, że jesteśmy razem? Ta wizja nawet mi się podobała, na samą myśl zaczynałam się uśmiechać.
-Zanim wczoraj zasnąłeś zacząłeś coś mówić.
-Nie pamiętam już.
-Nie ma tak dobrze. Więc co Ty przez te 3 dni?
Zarumienił się uroczo i spuścił wzrok. Ale on się wstydzi.
-Tęskniłem.



[Hong Ki]
Poranne wydarzenie mnie nieco zaskoczyły ale cieszyłem się jak małe dziecko. Czułem ulgę i niewyobrażalną radość. Miałem poczucie, że wszystko jest już na swoim miejscu. Wcześniej nie miałem pojęcia co ona tak na prawdę czuje i chyba własnych uczuć też nie znałem.  Wszyscy byli już w domu., a my siedzieliśmy w moim pokoju teoretycznie ucząc się.
-Możemy na razie nie mówić reszcie?
-Wydaje mi się, ze dla nich to było bardziej oczywiste niż dla nas ale dobrze. Poczekajmy.
-Nie chce ukrywać tego ale nie chce też, żeby któryś niechcący coś powiedział menadżerowi.
-Rozumiem, nie przejmuj się tak.
Nie chciałem by to wszystko zakończyło się szybciej niż zaczęło więc lepiej być ostrożnym. Telefon Min Ji zaczął dzwonić. Z dziwnym wyrazem twarzy wyszła z pokoju. Po jakiś 30 minutach weszła jedynie powiedzieć, że musi wyjść i nie wie kiedy wróci. Zrezygnowany poszedłem do Jong Huna.
-Gdzie Twój świetny humor?
-Nie wiem jakoś odszedł.
-Co się dzieje?
-Miała jakiś telefon po czym wyszła.
-Przedtem miała swoje życie nie możesz oczekiwać, że ono zniknie. Widać nie chciała nas czymś martwić więc się nie przejmuj. Daj jej dokończy własne sprawy.

[Min Ji]
To co mówił nie mogło być prawdą. Nie teraz, przecież to się tak skończyć nie może. W końcu znalazłam pudełko z nie wysłanymi listami do rodziców. Czy to nie dziwne, że nie mogłam wysłać listu rodzinie bo nie znałam ich adresu? Może to też miało na to wpływ? otworzyłam jedną z kopert. Zaczęłam czytać po za opisem życia codziennego wyłapywałam zdania typu "Nie martwcie się już jest wszystko dobrze", "Wczoraj wróciłam do domu i na jakiś czas mam spokój"  "Już prawie nie ma różnicy, był to chyba fałszywy alarm". Więc to wszystko było prawdą. Jak ja powiem o tym Hong Kiemu? Spojrzałam na zegarek, dochodziła już 24. Musiałam wracać. Jeśli zostanę na noc u siebie to na pewno będzie się martwił.

Położyłam się do łóżka. Nie byłam w stanie powstrzymać pojedynczych łez. Bez pukania wszedł Hong Ki i położył się obok mnie. Niby spaliśmy już nie raz w jednym pokoju, a nawet na jednym łóżku ale tym razem było inaczej.
-Co się dzieje? Nie musisz mi wszystkiego tłumaczyć ale jeśli coś Cie męczy to powiedź postaram Ci się jakoś pomóc.
-Wszystko dobrze. Tylko boję się.
-Czego?
-że gdy rano otworze oczy to wszystko okaże się jedynie snem.
-Nie będzie tak. Rano będę przy Tobie. Już zawsze będę przy Tobie.



Przez wasze komentarze mam ochotę dodawać posty codziennie ale niestety nie jestem w stanie. Nigdy nie sądziłam, że mogą one tak motywować :)
Dziękuje wszystkim którzy zostawili tu po sobie ślad :*
Aż nie wytrzymam i tu napisze xD uważam to za pewien mini sukces a mianowicie udało mi się w końcu przekonać mamę do azjatyckiej muzyki. Tata od początku słuchał a teraz jeszcze mama zaczęła nawet sama już chciała żeby nagrać jej piosenki FT.Island xD i kilka Alice Nine i Shinee ale Miyavi nadal ją wkurza...nawet zdarza się jej oglądać ze mną Music Bank
a co najlepsze dała się przekonać do obejrzenia You're beautiful ze względu na Hong Kiego. Nie mogę się doczekać jej reakcji xD

8 września 2012

20..Powród..

Przez te dni kiedy Hong Kiego i Jong Huna nie było w domu jakoś znowu mi się kiepsko spało, jednak dziś mieli  wrócić. Co noc rozmawiałam przez telefon z wokalistą o wszystkim i o niczym.On z jakiegoś powodu nie mógł tam spać, a mi było ciężko zasnąć więc co noc mi śpiewał na dobranoc. Dałam się nawet dziś namówić Min Hwanowi na pójście do szkoły. Tylko, że teraz biegamy po całym domu i sprzątamy przed powrotem lidera. Jae Jin opadł wykończony na kanapę po dwugodzinnym sprzątaniu.
-Nie mam już siły.
-Jak my wszyscy.
Dołączył do niego Min Hwan.
-Ale przynajmniej tym razem nie będziemy słuchać jak to zapuściliśmy dom pod jego nieobecność.
Seung Hyun zadowolony usiadł na fotelu. Siedzieliśmy w 4 przed telewizorem i już prawie przysypialiśmy kiedy drzwi się otworzyły a do środka wtoczyli się chłopacy. Jong Hun wyglądał na zmęczonego jednak nadal przypominał człowieka, za to Hong Ki przypominał zombi. Wyglądał jakby zaraz miał się przewrócić więc odruchowo podbiegłam do niego. Jae Jin chciał wziąć walizkę blondyna jednak dyskretnie powstrzymał go od tego Seung Hyun posyłając mi jedynie uśmiech. A ten już kombinuje, co za człowiek! Ale nie mam mu tego za złe, chce dobrze jak zawsze.  Przynajmniej już wiem za co tak bardzo kocha go moja przyjaciółka ale według mnie jest on chyba aż zbyt dobry. Zabrałam ten wrak człowieka do jego pokoju. Czy on w ogóle zasną tam chociaż na godzinę?
-Prześpij się trochę.
-Nie
-Hong Ki wyglądasz okropnie.
-Tez miło Cie widzieć. Chciałaś porozmawiać jak wrócę.A, ze wróciłem to rozmawiajmy.
-Porozmawiamy jak się wyśpisz.
Nawet nie naciskał, musiał być na prawdę padnięty. Było mi go szkoda. Położył się, a ja chciałam wyjść.
-Zostań jeszcze chwilę.
-Coś się stało?
-Daj mi rękę.
Usiadłam na brzegu łóżka, a on wplótł palce między moje.Zaskoczyło mnie ale i nieco ucieszyło.
-Wiesz przez te trzy dni.
-Tak?.....Hong Ki?.
No nie wierze. Zasną w połowie zdania. Wyglądał teraz tak niewinnie, jak nie on. Przykryłam go i po cichu wyszłam.
-Gdzie Hong Ki?
-śpi. Pomożesz mi?
-Jasne, w czym?
-Chciała bym pożyczyć Twoje notatki i trochę nadrobić zaległości.
-Nie ma sprawy.
Poszliśmy do pokoju Seung Hyuna po jego zeszyty i mogłam już brać się za to jakże nudne ale nieuniknione zajęcie. O dziwo pisał wyjątkowo ładnie jak na chłopaka tyle, że w niektórych miejscach jego notatki się urywały i zamiast nich były jakieś nuty więc musiałam szukać reszty w książce co w brew pozorom nie było takie łatwe. To co czytałam momentami było nie do pojęcia, jakiś kosmos! Jakim cudem mam przejść do następnej klasy? nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło się już ściemniać, byłam już zmęczona ale jedynie się przeciągnęłam i wróciłam do nauki.  Poczułam czyjeś ręce oplatające się wokół moich ramion i włosy łaskoczące mnie w szyje.
-Chyba czas na przerwę.
Był to Hong Ki, najwyraźniej się już wyspał.
-No dobra myślę, że nauki na dziś już wystarczy.
-Co powiesz na małe rozruszanie się?
-Co dokładnie masz na myśli?
-nakładaj dresy i idziemy biegać.
Na samą myśl ucieszyłam się już dawno nie biegałam a bardzo to lubiłam.

[Hong Ki]
Już po chwili Min Ji była gotowa więc założyliśmy jeszcze tylko buty i ruszyliśmy. Było już ciemno jednak latarnie na ulicy sprawiały, że wszystko było dobrze widoczne.
-Nie musisz biec moim tempem.
-Jesteś pewna?
-Tak
Przyspieszyłem na chwilę jednak nie znacznie, tak by dzieląca nas odległość nie była za duża ale też nie chciałem by czuła, że mnie spowalnia.  Po jakimś czasie stanąłem na chwilę by poczekać na nią i wracać. jednak Min Ji coś nie przybiegała więc ruszyłem w drogę powrotną. Już po chwili ją zobaczyłem jak zbierała się z chodnika. Musiała się przewrócić. Pomogłem jej wstać i usiedliśmy na ławce.
-Nic Ci nie jest?
-Potknęłam się i tyle.
Była okropnie blada i próbowała ukryć drżenie rąk. Martwiłem się ale nie chciałem nic mówić by  nie czuła się jeszcze bardziej niezręcznie.
-Jesteś pewna, nic Cię nie boli?
-Wszystko w porządku.  To może korzystając z okazji porozmawiamy?
-Pewnie. O co chodzi?
Obawiałem się nieco tej rozmowy, nie wiem o czym dokładnie ma być.
-To co Ci powiedziałam jakiś czas temu to nie do końca była prawda. Wydawało mi się, że tak będzie lepiej dla wszystkich.
-Ale co dokładnie?
-O mój stosunek do
-Dokończymy innym razem
Wziąłem ją za rękę i pociągnąłem tak by biegła za mną.
-Co się dzieje?
-Widziałaś ta grupkę dziewczyn po drugiej stronie ulicy? Rozpoznały mnie.
Biegliśmy na prawdę szybko w stronę domu nawet wtedy gdy chyba byliśmy już bezpieczni. Zdyszani wpadliśmy do domu.
-A wam co?
-Fanki
nic więcej nie byłem w stanie powiedzieć. Teraz chciałem tylko chwilę odpocząć i powrócić do naszej rozmowy. Strasznie mnie ciekawiło co ma do powiedzenia ale z drugiej strony trochę się tego bałem. Nie jestem pewny czy chce wiedzieć jednak moja ciekawość jest chyba silniejsza. Kiedy wszyscy się już rozeszli do swoich pokoi poszedłem do Min Ji. Ale chyba zbyt długo zwlekałem bo już spała. Wyglądała tak słodko przytulając się do pandy, mógłbym tu stać i patrzeć tak godzinami tylko co by było gdyby się obudziła?


 Jednak przerwy nie będzie przynajmniej na razie, co za ulga :) Był to post zaplanowany tak w razie czego i pisany na szybko więc krótki i mi przynajmniej średnio pasuje ale kolejny jest już według mnie lepszy. Nie mam chęci na poprawianie go ponieważ to był ciężki tydzień, a wczoraj zdechł mi jeden z kociaków :(
Przez czas bez komputera miałam pomyśleć nad dalszymi losami bohaterów ponieważ w moim magicznym notesiku już prawie nic nie ma więc jeśli jest jakiś krótki wątek jaki chciałybyście tu znaleźć to piszcie śmiało.