chowając do walizki.
-Mówiłeś, że lecicie na 3 dni
-No tak.
Rzuciłem w jej stronę kolejną parę spodni.
-To na co Ci tyle rzeczy?
-Niby 3 dni ale przebierać się będę z tysiąc razy bo na każde spotkanie co innego. Wiesz gdzieś nie wypada iść w czymś a w następne miejsce nie mogę iść akurat w tym co byłem przed chwilą.
-Ale po co Ci 5 dresów?
-Tak w razie jak bym miał czas iść na siłownie rano i wieczorem.
-A 2 pary kąpielówek?
-Gdybym chciał popływać.
-No dobra ale po co Ci krótkie spodenki?
-No jak to po co? A jeśli zrobiło by się nagle ciepło?
-O tej porze roku?
-No dobra nie pakuj ich.
-Wiesz, że jesteś jak duże dziecko?
-Jak każdy w tym domu.
-Czemu się tak na mnie patrzysz?
-Ponieważ w końcu się uśmiechnęłaś
Zdecydowanie jej uśmiech był najpiękniejszą rzeczą jaką widziałem. Gdy chociażby tylko lekko się uśmiechała od razu jej oczy również stawały się radosne. Nie mogła nic ukryć, każde uczucie miała wypisane właśnie w tych wielkich brązowych oczach. Wystarczyło ją poznać by wiedzieć wszystko.
-To chyba wszystko już.
-Twoja walizka i tak się już nie zamyka
-To może zrezygnuję z kilku rzeczy.
[Min Ji]
-Wychodzimy
-Nie chce
-Nie marudź musisz wyjść z domu.
W końcu uległam Hong Kiemu i ubrałam się. On naciągnął jeszcze tylko czapkę i nałożył kaptur i niestety wyszliśmy. Nie miałam na to najmniejszej ochoty zwłaszcza, że dziś strasznie wiało i wszędzie było błoto i kałuże. Poszliśmy z Jolie do parku. Labrador biegał radośnie omijając wodę a my usiedliśmy na jednej z ławek. a dokładniej to ja usiadłam a Hong Ki położył się kładąc głowę mi na kolanach. Odruchowo zaczęłam bawić się sznurkami przy jego kapturze.
-Kiedyś spędzałem wiele czasu na patrzenie na chmury. Już nawet zapomniałem jak bardzo to lubiłem.
-Jako dziecko uwielbiałam jeździć na wieś i nocą patrzeć na gwiazdy. Tu jest zbyt widno by chociaż jedną zobaczyć.
-Zabiorę Cie kiedyś w takie miejsce, że na pewno zobaczysz ich wiele.
-Min Ji?
Oderwałam wzrok z przyjaciela i spojrzałam przed siebie. Stał tam nie kto inny jak Taemin. Hong Ki leniwie się podniósł a ja od razu rzuciłam się młodemu chłopakowi na szyję. Sama jego obecność sprawiała, że człowiek zaczynał się uśmiechać.
-Słyszałem co się stało. Tak mi przykro.
-Tak wszystkim jest przykro.
Hong Ki brzmiał teraz jak obrażony 4 latek.
-Widzę, że przeszkadzam. W razie czego dzwoń.
Pocałował mnie w policzek i poszedł. Hong Ki za to bez słowa zaczął kierować się w stronę domu.
-Hej, poczekaj!
-Może idź z nim?
Zamiast się zatrzymał to jeszcze bardziej przyspieszył. Zaczęłam za nim biec.
-Czy ty jesteś zazdrosny?
Zrobił najgorszą rzecz jaką tylko mógł- stanął. Wpadłam na niego i oboje wylądowaliśmy w błocie. Miałam o tyle komfortową sytuacje, że leżałam na plecach Hong Kiego. Jednym ruchem wokalisty znalazłam się pod nim. Jednak nie byłam w stanie myśleć, że teraz i ja jestem cała brudna ponieważ nie mogłam powstrzymać się od śmiechu na widok twarzy blondyna z której jeszcze ściekało błotko.
-Aż takie to zabawne?
-Tak
Długo nie było mi do śmiechu ponieważ wymazał mi całą twarz.
-Miałaś racje to całkiem zabawne.
I tak właśnie zaczęliśmy naszą błotną wojnę. Na całe szczęście w taką pogodę park nie cieszy się popularnością i byliśmy sami. Jolie siedziała obok nas i szczekała.
-Dobra wystarczy!! Wracajmy już.
Gdy wstaliśmy z ziemi oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Wyglądaliśmy jak jakieś dzieci bagien. Zasłoniliśmy twarze i czym szybciej poszliśmy do domu. Oczywiście po drodze nie obyło się bez dziwnych spojrzeń i komentarzy. W jak najlepszych humorach weszliśmy do domu.
-Jak wy wyglądacie?!!!
Jong Hyun najwyraźniej nie podzielał naszego dobrego nastroju.
-Trochę nas poniosło.
Nie mogliśmy powstrzymać śmiechu, a w wściekłość lidera tylko to nasilała.
-W tej chwili do swoich łazienek się myć.
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy jeszcze większym śmiechem.
-Co wam tak do śmiechu?
-Jesteś pewien, że mamy iść natychmiast się myć w SWOICH łazienkach?
-A co w tym takiego śmiesznego?
-Mamy wspólną.
-Hong Ki skorzystaj z mojej. Tylko posprzątaj po sobie.
Było już późno. Razem z Hong Kim postanowiliśmy, że jeszcze tą jedną noc spędzę w jego pokoju. Ten uparty osioł stwierdził, że łóżko aktualnie należny do mnie, a on może się przespać na podłodze.
-Hong Ki...
-Tak?
-Zimno mi.
-Przynieść Ci koc?
-Nie
-Więc co mam zrobić?
-Przyjść do mnie
Gdy położył się już obok przytuliłam się do niego niczym do pluszowego misia.
-Więc jak byłeś dziś zazdrosny?
Musiałam w końcu się dowiedzieć czy to co każdy powtarza jest prawdą.
-Nie. Przecież możesz spotykać się z kim chcesz.
Podniosłam się nieco by spojrzeć mu w oczy.
-Nie odwracaj wzroku. Spójrz na mnie.
Mimo, że było ciemno i tak dobrze widziałam to zakłopotanie w jego spojrzeniu. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej, serce waliło mi jak głupie, zresztą nie tylko moje.
-Sama powiedziałaś, że jestem dla Ciebie jak brat. A bracia nie powinni zabraniać spotykać się z kimś kto nie jest złą osobą.
-No tak, masz racje.
Ponownie przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy.
-Nie mam racji.
-Co powiedziałeś?
-Nic takiego, śpij już.
Czerwony kapturek w wersji Hong Kiego xD
Czyżby nasza Min Ji wreszcie zauważyła że wokalista coś do niej czuje. Tylko szkoda iż powiedziała mu na początku znajomości, że traktuje go jak brata ale wszystko się ułoży niebawem takie mam przeczucie.
OdpowiedzUsuńU mnie news zapraszam :)
Matko! Słowa nie wyrażą mojego zachwytu...
OdpowiedzUsuńDlaczego Hong Ki nie powie jej wprost tego co czuje?! Ich podchody są zabawne... jak dzieci z podstawówki! Ale Chyba przez to opowiadanie jest takie MEGA :D Czekam na następny rozdziałek z utęsknieniem!