Co już było ?

26 kwietnia 2012

7...Zatłoczone samotne urodziny..

Była dopiero 4 nad ranem jednak nie mogłam już zasnąć. Ubrałam się i zeszłam do garażu. Stała tam Subaru Impreza, ten niebieski japończyk rozpraszał wszystkie myśli. Kluczyki leżały na przednim siedzeniu. Wsiadłam i uruchomiłam silnik. Dźwięk stuningowanego silnika był jak muzyka dla uszu. Wyjechałam. Przede mną  była prosta droga z kilkom skrzyżowaniami. Zapaliło się czerwone światło.
-Kocham Cię bracie.
Wcisnęłam gaz. Samochód ruszył. Jechał przez wszystkie czerwone światła i nic. Nadal jechałam. nadal żyłam, nic mi nie było. I gdzie tu sprawiedliwość? Dojechałam na cmentarz. Znalezienie odpowiedniego grobu nie było tak trudne jak się tego spodziewałam.
-Witaj. Tęskniłeś?....Przepraszam, że tak długo Cię nie dowiedziałam....Staram się zacząć od nowa i wiem, że to Twoja zasługa, dziękuję, że nade mną czuwasz. Ale mam mętlik w głowie.... Tak masz racje chodzi o tą 5 wariatów....Pamiętasz? Tego dnia zawsze chodziliśmy do wesołego miasteczka. Wybierałeś rzeczy których się bałam....Chce Cię znowu zobaczyć.
Otarłam łzy z policzków i wstałam z trawy.
-Do zobaczenia wkrótce.
Wiatr zawiał mocniej niczym odpowiedź. Mimo, że była to rozmowa jedynie z marmurową płytą czułam się lepiej. Wracając do domu kupiłam jedną babeczkę.

[Jong Hun]
-Hong Ki wyluzuj trochę za chwilę wychodzimy. Zaśpiewasz jedną piosenkę i pojedziesz jej szukać.
-Co jest dla Ciebie ważniejsze? Jakiś głupi występ w telewizji  czy przyjaciółka?
-Dobrze wiesz co ale nie mamy wyboru.
Wyszliśmy przed kamery. Hong Ki podbiegł szybko to Seung Hyuna i wrócił na swoje miejsce. Po chwili już wiedziałem o co chodziło. Zamiast rozpocząć piosenkę którą mieliśmy zagrać on zaczął grac do "Missing U" Szczerze? Nawet mnie to ucieszyło, żadna inna nie pasowała tak jak ta. Wszyscy byli dość zaskoczeni jednak podobało się.
Byliśmy już za kulisami.
-Jedź
-Jesteś pewien?
-Poradzimy sobie bez Ciebie.
Wybiegł z budynku. Przez okno wiedziałem tylko jak odjeżdża na swoim motorze. Teraz już tylko miałem nadzieję, że ją znajdzie i przywiezie do domu.

[Min Ji]
Siedziałam na huśtawce na okolicznym placu zabaw. Było dziś zbyt zimno aby bawiły się tu dzieci. Z kieszeni wyjęłam świeczkę, wcisnęłam ją do babeczki i podpaliłam.
-Wszystkiego najlepszego Min Ji.
Powiedziałam sama do siebie.
-Przed zdmuchnięciem musisz pomyśleć życzenie.
Na dźwięk głosu aż podskoczyłam.
-Nie bój się to tylko ja.
Przede mną kucał Hong Ki.
-Co co tu robisz?
-Przyjechałem zabrać Cie do domu ale widzę, że muszę zmienić nieco plany.
-Czemu? Tu jest mój dom.
-Nudno nam bez Ciebie. To co słyszałaś to był tylko fragment rozmowy. Nikt nie chciał abyś uciekała.
-Przepraszam nie powinnam tak bez słowa.
-Nie przejmuj się tym. Co byś chciała dostać na urodziny?
-Wspomnienia, wspomnienia które będą dobre.
Wyciągnął rękę w moją stronę
-Jak tylko sobie życzysz Widziałem w okolicy wesołe miasteczko co ty na to?
-Jesteś niesamowity.

-Może dom strachu?
-A może coś mniej strasznego?
-Czyli idziemy.
Uśmiechną się łobuzersko i kupił dwa bilety do domu strachu. Usiedliśmy w wagoniku. 
-Boję się!
-Jeszcze nawet nie ruszyliśmy.
-No i? Wiesz jak tam jest strasznie?
-Nie. A Ty wiesz?
-Tak! Brat zawsze mnie tu zabierał.
-Daj mi rękę.
Wplótł palce pomiędzy moje.
-Tak długo jak czujesz moją dłoń tak długo nic Ci nie grozi.
-Obiecujesz?
Uśmiechnął się tylko słodko.  Wagonik ruszył. Wjechaliśmy do ciemnego tunelu. No dobra kiedyś to miejsce wydawało mi się straszniejsze ale i tak ciarki przechodziły mi po plecach. Z sufitu spadł na nas pseudo szkielet co mi oczywiście wystarczyło  do pisku na całą okolice i dreszczy po całym ciele. Do tego daje sobie głowę uciąć, że widziałam jak przebiega szczur.
-Hong Ki nie czuje twojej ręki! Do cholery czemu mnie puściłeś?!
W odpowiedzi otrzymała najpierw jedynie śmiech. Jednak po chwili czułam już ciepło jego ramion oplecionych na mnie  i trzymających moją głowę przy jego klatce piersiowej. W ten sposób dotarliśmy już do końca bez nagłych moich okrzyków przerażenia. Kiedy wysiadłam nogi lekko mi się jeszcze uginały tylko sama nie wiem czy z powodu domu strachu czy z bliskości wokalisty jaka w nim była.
-Gdybym wiedział, że aż tak się boisz to nie zmuszał bym Cię. Resztę wybierz sama.
-W takim razie idziemy tam.
Wskazałam na budkę z watą cukrową.Bez słowa ruszyliśmy w jej stronę.
-Poproszę największa watę cukrową jaką pan ma.
-Już się robi młoda damo.
Po chwili starszy pan podał mi moją gigantyczną watę.
-Zjesz ją całą?
-Nie. Pomożesz mi w tym.
-Już się bałem, że nie pomyślałaś o mnie.
Usiedliśmy na ławce by zjeść.
-To dostane swoją porcje?
Oderwałam kawałek i włożyłam mu do ust.
-Proszę bardzo.
-Co później chcesz robić?
-hmm....oglądać gwiazdy.
-Jak sobie życzysz.
-Nie lubię jak siedzisz w czapce i okularach przeciwsłonecznych. Nie widzę Twoich oczu więc nie wiem co myślisz.
-To jedyny sposób byśmy siedzieli tu w spokoju. To po oczach wiesz co myślę?
-Spojrzenie wiele mówi o człowieku. Widać w nim radość, smutek, lęk.
-Myślę, że zobaczyła byś radość. Szczęście, że siedzie tu teraz z Tobą.
-Dziękuje.
-To ja Ci dziękuje. Co powiesz na kolejkę górską?
-No nie wiem....wolałabym nie
-No chodź, będzie fajnie
-No dobra
Po kolejce górskiej poszliśmy po sushi i udaliśmy się na trawnik za moim domem. Rozłożyłam jeden koc a drugi narzuciliśmy sobie na plecy.
-Spójrz tam
Wskazał palcem na najjaśniejszą z gwiazd.
-To gwiazda polarna
-śliczna
nastała cisza jednak nie była ona nie zręczna. Zapowiadała coś. Tylko co?
-Bardzo kochałaś swojego brata?
spytał tak niepewnie, że niemal nie słyszalnie.
-Tak, byliśmy zawsze bardzo blisko.
-Jak zginą? Jeśli nie chcesz nie musisz odpowiadać.
Złapał mnie za dłoń. 
-Nie w porządku i tak kiedyś byś się dowiedział.
Opowiedziałam mu wszystko tak jak pamiętałam. Kiedy skończyłam wstał i stanął na przeciwko mnie. Czyżby zmienił zdanie i postanowił wracać? Tak jak myślałam znienawidził mnie?
-Uważaj jak będziesz wracał.
Spojrzał na mnie pytająco.
-Ale ja nigdzie nie jadę. Na urodziny chciałaś dostać wspomnienia. Nie mogę przywrócić Twoich starych ani zmienić tych które pamiętasz ale mogę stworzyć nowe.
-Więc nie chcesz jechać do domu? Chcesz nadal mnie znać?
-Oczywiście, że chce. Nic złego nie zrobiłaś.
Uśmiechnął się i zaczął śpiewać. Jego głos sprawiał, że się rozpływałam. Mimo, że śpiewał bez podkładu brzmiał idealnie. Słowa "Love Sick" unosiły się swobodnie. Po skończonej piosence usiadł obok mnie.
-i jak?
-Aż brakuje mi słów.
-cieszy mnie to.
I znów ta dziwna cisza.
-Ale się zachmurzyło.
-Będzie padać.
-Nie
I w tym momencie po prostu lunęło. Uciekliśmy do domu.
-Jednak miałeś racje.
-A obiecałem, że przywiozę Cię do domu.
-To przywieziesz rano.
-Nie boisz się?
-Czego?
-Zostania ze mną samej.
-Ufam Ci.
-W takim razie przynieś mi tylko jakiś koc.
-Nie będziesz spał na kanapie.
- To gdzie?
-Hmm...w sypialni rodziców nie polecam jest tam tyle kurzu, że udusić się można. Więc zostaje Ci do wyboru pokój mojego brata lub mój.
-Na pokój brata nie jestem godny.
-Więc zapraszam do mnie. Ale masz być grzeczny.
-Oczywiście.
-Teraz idź weź prysznic, jesteś cały mokry. Ręcznik znajdziesz w szafce przy umywalce.
-Tak jest. 
Zniknął za drzwiami łazienki. A ktoś zaczął pukać do drzwi. Niepewnie otworzyłam. W drzwiach stał potężny łysy chłopak z tatuażem na dłoni.
-Tak?
Spytałam nieco niepewnie. Kim on może być?
-Czemu nie zadzwoniłaś? Gdzie byłaś?
-A Ty to....?
-Jak śmiesz się pytać kim jestem? Ji-ho nie pamiętasz? Jak Ty w ogóle wyglądasz?
-Bo widzisz miałam taki drobny wypadek iii...
-No nie ważne. Masz urodziny więc przyszedłem. Może spędzimy je tak jak poprzednie?
Zaczął całować mnie po szyj.Czuć było od niego alkohol.
-Zostaw mnie!
-No nie opieraj się już tak.
-Zostaw mnie! Nawet nie wiem kim jesteś.
-Co ty powiedziałaś?
Złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do ściany.
-Mogłabyś dać mi jakąś koszulkę?
Z łazienki akurat wyszedł Hong Ki w samych bokserach.
-A ten to kto? Już sypiasz z jakimś pedałem?
-Z nikim nie sypiam.
-Nie kłam
Zacisnął ręce jeszcze mocniej.
-Zostaw ją
-Bo co?
-Nie jest Twoją własnością.
Puścił mnie.
-Nie mieszaj się bo pożałujesz.
-Co mi zrobisz?
-Hong Ki daj spokój.
-Nie broń go. To ze mną jesteś.
-Już nie.
-Co powiedziałaś?
-To co słyszałeś. Nie wiem z jakich powodów byliśmy razem ale to koniec. 
Podszedł do Hong Kiego i go uderzył w twarz tak, że ten się przewrócił po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
-Nic Ci nie jest?
-Nie, wszystko w porządku.
Z dolnej wargi leciała mu krew.
-Usiądź.
Zawinęłam kostkę lodu w papierowy ręcznik i delikatnie przyłożyłam ją do krwawiącej wargi. Syknął tylko. Woda kapała mu z włosów i spływała po umięśnionym nagim torsie. Aż zrobiło mi się cieplej. Uniósł swoje brązowe oczy i spojrzał w moje. Dłoń położył na mojej . Serce zaczęło bić mi jeszcze  szybciej.
-Nie musisz.
-Inaczej spuchnie.
Wstał i patrzył chwile mi w oczy. Odsunął moją dłoń. Przybliżał się powoli. i pocałował mnie. Nasze usta były złączone. Czas jakby stanął. Miał takie ciepłe i miękkie  wargi. Niech czas stanie i już nigdy nie rusza.Serce waliło mi jeszcze bardziej o ile to w ogóle było jeszcze możliwe . Odsunął się. Był zmieszany dokładnie tak jak ja. Nawet nie chce wiedzieć jak bardzo moje policzki były teraz czerwone.
-Prze...przepraszam.
-W porządku.
-Eeee chodźmy już spać. Późno jest.
-Tak, masz racje.



[Hong Ki]
Obudziła mnie Min Ji. Był środek nocy.
-Coś się stało?
Nie odpowiedziała  więc odwróciłem się w jej stronę. Spała tyle, że strasznie się wierciła i coś powtarzała. Przysłuchałem się temu co mówi.
-Mamo proszę nie! Ja nie chciałam.
-Min Ji obudź się.
położyłem jej rękę na ramieniu jednak nadal spała. Przyciągnąłem ją do siebie i objąłem.
-Już dobrze jestem przy tobie.
-Mamo widzisz? Wrócił.
Uśmiechnęła się przez sen po czym uspokoiła. Patrzyłem jak śpi i zastanawiałem się co widziały w życiu te czekoladowe oczy? Jakie tajemnice skrywał jeszcze ten umysł? Co jeszcze powiedzą jej usta? Co w życiu spotkało tą dziewczynę?





  Miałam dodać to wcześniej ale jakoś codzienne wstawanie w nocy by rano dojechać na badania wykańcza. No ale co poradzić jak trzeba to trzeba i nie ma co narzekać :)

14 kwietnia 2012

6..14 letnia jubilatka.

-Za kilka godzin musimy zagrać na urodzinach a nawet nie wiemy jakie piosenki wykonamy.
-Ile ona w ogóle ma lat?
Spojrzeliśmy się po sobie. Nikt nie miał pojęcia.
-Patrząc na jej ojca to pewnie z 20.
-Ustalenie wieku i tak nam w niczym nie pomoże.
-Na pewno ballady odpadają, to urodziny musi być wesoło.
Chociaż Min Hwan myślał.
-Min Ji jesteś dziewczyną, co Ty byś chciała?
Była jakaś zamyślona, nawet nie zorientowała się, że do niej mówię.
-Min Ji?
-Tak? Coś mówiłeś?
-Co o tym myślisz?
-Ale o czym?
Min Hwan zaczął się śmiać.
-Daj jej spokój nie widzisz, że jest w innym świecie.
-No właśnie zauważyłem.
Jakoś zaczęło mnie zastanawiać co jest przyczyną jej nie obecności.


Po dotarciu na miejsce byliśmy niemiło zaskoczeni. Wystrój był jaskrawo różowy. A jubilatka miała 12 lat? Rozpieszczony bachor biegał po ogrodzie i narzekał na wszystko. Podeszła do nas razem ze swoim ojce. Na twarzy dziecka gościł niewinny uśmiech domyślam się, że wcale nie była taka nie winna jak próbowała pokazać.
-To właśnie jest moja mała Yoo Rin
-Miło Cie poznać. masz jakieś konkretne życzenia odnośnie występu?
Podała mi kartkę.
-To jest lista utworów jaką macie wykonać.
Rozłożyłem papier. Była tam naprawdę spora ilość, nie oszukujmy się znacznie dłuższa niż na naszych koncertach.
-I chcesz to wszystko?
-Oczywiście. Macie grać od 19 do 22.
-Ale....
-Jakiś problem? Myślę, że nie. Chodź aniołku czas się przebrać.
Ten mały diabeł odwrócił się jeszcze i dodał.
-W domku przy basenie czekają na was stroję. Przebierzcie się.
Poszliśmy we wskazane miejsce. Czekały na nas różowe rurki i pomarańczowe koszulki z podobizną tej małej.
-Ja tego nie włożę.
-Ja też nie zamierzam.
-Stroje jak stroje. Jak mamy tyle czasu występować bez przerwy?
Do domku wszedł producent.
-Przepraszam was za te stroje. Ale zrozumcie kończy 14 lat. jest taka kochana zasługuje na to co najlepsze.
-Stroje? Czy słyszał pan ile czasu mamy być na scenie. Nie jestem w stanie tyle śpiewać. Moje struny głosowe.
-No tak trochę przesadziła. Ale spokojnie zaczniecie z 30 minutowym opóźnieniem i skończycie pół godziny wcześniej, zajmę ją prezentami i będziecie mogli wracać. No i przede wszystkim zarządziłem zakaz filmowanie i fotografowania. Nie mogę pozwolić by wasze zdjęcia w tym trafiły do sieci. 

19.25 wychodzimy na scenę w ogrodzie. Pisk rozpieszczonych 14 latek nie wpływał na nas korzystnie. Wszystkie w sukienkach niczym księżniczki aż robiło się niedobrze na sam widok. Nasz diabeliczny aniołek już 40 minut robił awanturę czemu jeszcze nie gramy. No dobra pierwsza piosenka, druga, trzecia...żadnej przerwy. Zero dyskusji. Do tego to obcisłe wdzianko uwierało w każdym możliwym miejscu. Czułem się jakbym uciekł z cyrku, myślę, że każdy z nas się tak czół.
-A teraz zaśpiewajmy wszyscy Sto lat dla naszej jubilatki i zapraszamy na tor.
Minęło już półtorej godzinny i nareszcie 5 minutowe odetchnięcie.
-Nie jesteście tu dla dekoracji. śpiewać ale już.
Na prawdę do anioła brakowało jej wiele. No ale cóż wróciliśmy na scenę. Bez najmniejszej przerwy graliśmy do 21.30 tak jak obiecał producent zajął córkę prezentami a my mogliśmy uciekać. Zamknęliśmy się w domku nad basenem by się przebrać. Hong Ki ledwo wydawał z siebie jakiekolwiek dziki, Min Hwan nie mógł za bardzo poruszać rękoma po waleniu w perkusje, a my czuliśmy jeszcze drgania strun gitary mimo że leżały one już w futerałach. Czym prędzej wsiedliśmy do naszego busa i odjechaliśmy.
-Jestem wykończony.
-Seung Hyun wszyscy jesteśmy.
-Potrzebuję nowych strun głosowych
Ledwo zrozumiale skrzeczał Hong Ki.
-Myślicie, że podobało się jej?
-Nie obchodzi mnie to. Nie chce jej więcej widzieć. Już wolę zrezygnować z kariery niż ją spotkać ponownie. Jeszcze godzina w jej strojach i przyrzekam, że był bym bezpłodny. Wicie jak to zgniatało moje klejnoty?
-Myślę, że dokładnie tak samo jak nam.
W domu było ciemno. Min Ji pewnie położyła się wcześniej.
-Jakoś dziwnie tu czysto.
Jae Jin rozejrzał się po kuchni. Miał racje wszystko aż błyszczało.
-Min Ji musiało się strasznie nudzić.
-Nie wydaje mi się.
Z pokoju dobiegł nas głos Seung Hyuna. Poszliśmy wszyscy do niego.
-O czym Ty mówisz?
-Zostawiła nam list.
-Jaki list?
-Słuchajcie.
"Nie zrozumcie tego źle, musiałam to zrobić. Nie zasłużyliście sobie jedynie na marny list ale nie jestem w stanie powiedzieć wam tego patrząc w oczy, to zbyt trudne.  Staliście się dla mnie częścią rodziny. Przebywanie z wami pod jednym dachem to coś cudownego. Będzie mi tego bardzo brakowało. Każdy z was wniósł w moje życie coś cudownego. Dziękuje wam za pomoc i troskę. Jae Jin miał racje nie mogę wiecznie udawać kuzynki Jang Huna, nie mogę przy stwarzać wam problemów. Wasze życie i tak jest wystarczająco skomplikowane nie mogę komplikować go jeszcze bardziej. Powodowałam jedynie sprzeczki w waszym domu. Nie obwiniajcie tylko za to Jae Jina to nie jego winna. Miał racje i dobrze o tym wiecie. Nie szukajcie mnie. Uważajcie na siebie i powodzenia. Jeszcze raz dziękuje za wszystko. Nigdy was nie zapomnę. 
                                                                                                                 Min Ji"
Hong Ki sięgał już kurtkę. Nie czekając nawet na dokończenie listu.
-Nigdzie nie idziesz.
-I Ty masz się za jej przyjaciela? Musze ją znaleźć.
-Owszem musisz ale nie teraz.
Nikogo nie szokowały by te słowa gdyby nie to, że wypowiedział je Jae Jin stojący już obok nas.
-Odnajdziesz ją jutro. Jutro po występie w telewizji.
-A jeśli coś jej się stanie? 
-Nic jej nie będzie, nie jest głupia na pewno poszła do domu i już śpi.
-Czy to nie ty mówiłeś, że nie można jej tam samej zostać?
-Hong Ki o tej porze niczego nie wskórasz.
Po kolejnych 20 minutach przekonywania go, że jest zbyt późno w końcu odpuścił. To nie była łatwa noc dla nas wszystkich.


6 kwietnia 2012

5..Wspomnienia nie zawsze są dobre..

Chciało mi się śmiać gdy patrzyłem jak Jae Jin robi podchody do Min Ji. Od dobrych 30 minut próbował wydusić z siebie cokolwiek.
-Min Ji chciałbym Cię przeprosić.
Muszę przyznać, że nieco mnie zdziwił.
-Myliłem się co do Ciebie. Troszczysz się bezinteresownie o nas. Dziękuje i przepraszam.
-Nic się nie stało.
Ahh więc czas bym i ja powiedział co mam do powiedzenia.
-Skoro już jesteśmy w strefie zwierzeń to i ja muszę coś wyznać. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, że dokonałem takich zmian za Twoimi plecami.
Wszyscy patrzyli teraz na mnie.
-Jakich zmian?
-Znalazłem Twoją szkołę. Rozmawiałem trochę z Twoją nauczycielką i po rozmowie z nią doszliśmy do wniosku, że musisz zmienić szkołę. Podobno masz duży potencjał który marnujesz.
-iiii?
-Przepisałem Cię do naszej szkoły.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać to leżał bym już martwy pod stołem.
-Nie ważne i tak nie pamiętam szkoły. Ale to znaczy, że znalazłeś mój dom?
-Tak i myślę, że zaraz możemy tam jechać.
W ciągu krótkiej chwili stała się chyba najszczęśliwszą osobą na świecie, za to Hong Ki chyba najsmutniejszą.
-Musisz chyba wiedzieć coś jeszcze.
-Tak?
-Nie wiem z jakiego powodu bo nikt nie chciał mi powiedzieć ale Twoi rodzice przeprowadzili się jakiś czas temu do Stanów.
Zrobiło mi się jej szkoda, smutek jaki zagościł w jej oczach sprawiał ból.
-Czyli nie będziesz już z nami mieszkać?
Dopiero pytanie Hong Kiego uświadomiło mnie w tym.
-Skoro Jong Hun znalazł mój dom to muszę wrócić do niego.
-Będziesz nas odwiedzać?
-Oczywiście. Staliście się dla mnie rodziną


[Min Ji]
Razem z Jong Hunem staliśmy przed drzwiami do mojego domu.
-Jak teraz tak na niego patrze to wygląda nawet znajomo.
-Może jak wejdziesz do środka to coś Ci się przypomni?
-Chciałabym odzyskać wspomnienia.
Lekko zdenerwowana weszłam do środka. Dom jak każdy inny, niczym się nie wyróżniał W oczy rzucił mi się od razu telefon ale jak było się można tego spodziewać był rozładowany.
-Gdzie może być ładowarka?
-Leży po prawej stronie.
Jong Hun zauważył ją pierwszy. Czym prędzej podłączyłam telefon do ładowania. I nadeszła chwila prawy. Czy ktoś dzwonił, może pisał? 2 połączenia były od Ji-ho i jedna wiadomość o treści "Gdzie do cholery jesteś? Miałaś być 2 godziny temu" Nie wiem kim on był ale nie należał chyba do zbyt sympatycznych ludzi. Było też 25 połączeń od osoby o imieniu Aya. Kimkolwiek była musiała się martwić. Wybrałam jej numer ale nikt nie odebrał. I to by było na tyle połączeń. Tylko czemu nie ma żadnego od rodziców? Nie dawałam znaku życia tyle czasu a oni się nawet tym nie zainteresowali? Poczułam kucie w sercu.
-Coś się stało?
-Nie, nie wszystko w porządku.
-Przypomniałaś sobie coś?
-Nie
-Chcesz zostać już sama?
-Nie, proszę zostań jeszcze trochę.
-Dobrze, zaczekam na kanapie a Ty rozejrzyj się trochę.
Weszłam do jednego z 3 pokoi, wybór był trafny bo weszłam do swojego. Otworzyłam szafę. Miło było by wiedzieć kim się jest. No i doznałam lekkiego szoku. Wszystkie ubrania były czarne. no prawie wszystkie. Zupełne przeciwieństwo tego co miałam na sobie. Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie. Podobałam się teraz sobie. A czy wtedy byłam szczęśliwa? Podobno marnowałam sobie jedynie życie. Więc czy warto wracać do tego? Może lepiej nie pamiętać? Na dnie szafy leżało coś czarnego. Okazało się, że były to skrzypce. Pokrywała je gruba warstwa kurzu. Wzięłam je do ręki, a przed oczami miałam rozmyty obraz. Padał deszcz i było zimno. Migające światła odbijały się od kałuż. Nie odkładając instrumentu podeszłam do biurka i w drugą rękę wzięłam fotografie. Byłam na niej ja z moim starszym bratem, oboje graliśmy. Teraz już obraz był przejrzysty. Wspomnienia wracały a raczej to jedno konkretne. Impulsywnie z całej siły uderzyłam skrzypcami o ścianę tak, że rozpadły się na kilka kawałków. Zapłakana opadłam na podłogę a do pokoju wszedł Jong Hun. Usiadł obok mnie i objął.
-Co się stało?
-Przypomniałam sobie.
-Co takiego? Spójrz na mnie i powiedź mi wszystko. Ale spokojnie.
-Zabiłam go.
-Kogo?
-Swojego brata.
-Na pewno nie. Uspokój się. Powiedź co się stało.
-To było jakieś 4 lata temu. Tego dnia późno kończyły mi się zajęcia w szkole muzycznej. Było już ciemno i strasznie padało. Bałam się wrócić sama do domu i zadzwoniłam bo brata. Byliśmy ze sobą bardzo blisko więc bez problemu się zgodził. Czekałam na niego przed budynkiem. Machał do mnie na chodniku po przeciwnej stronie ulicy. Miał zielone światło więc wszedł na pasy. Nie zauważył rozpędzonego samochodu. Zginął na miejscu, a kierowca uciekł. Od tamtej pory matka się do mnie nie odezwała.
Nie mogłam powstrzymać łez. Wszystko wróciło, ból i pustka.
-Wracajmy. Nie zostawię Cię tutaj.
-Proszę nie mów o tym pozostałym.
-Sama im powiesz kiedy uznasz to za właściwe.
Gdy się nieco uspokoiłam wyszliśmy.
-Min Ji! Min Ji! Zaczekaj!
W naszą stronę biegła jakaś dziewczyna. Wyglądała słodko. Ubiór miała podobny do mojego jakby Seung Hyun wzorował się na niej wybierając mi ubrania.
-Dzwoniłam do Ciebie wiele razy ale nie obierałaś. Akurat byłam w Seulu kiedy zobaczyłam, że dzwoniłaś wiec przybiegłam jak najszybciej.
Patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
-Aya?
-Tak. Czemu pytasz? Co się z Tobą działo?
Jong Hun przejął teraz inicjatywę.
-Min Ji miała drobny wypadek i straciła pamięć. A Ty jesteś jej przyjaciółką?
-Tak, znamy się od bardzo dawna.
-Czy masz może trochę czasu?
-Tak, samolot mam dopiero wieczorem.
-Mogłabyś pojechać razem z nami? Chciałbym z Tobą porozmawiać. Później odwiozę Cię na lotnisko.


[Jong Hun]
Dopiero maślane spojrzenie Seung Hyuna uświadomiło mnie skąd kojarzę Aye. Aya to ta sama dziewczyna do której w gimnazjum miał słabość jednak nigdy nie zebrał się na odwagę by do niej podejść.
-Min Ji pozwolisz, że porozmawiamy z Twoją przyjaciółką?
-Jasne, zaczekam w pokoju.
Była przybita, jej radość z życia raptem się ulotniła. Wszyscy patrzyli pytająco ale co miałem powiedzieć?
Usiedliśmy na kanapach.
-Co się tak właściwie stało?
Bez problemu dało się wyczuć, że cały ten czas martwiła się o przyjaciółkę.
-Z powodu naszego psa potrącił ją samochód i straciła pamięć. Zabraliśmy ją do siebie bo nie pamiętała gdzie mieszka.  Odnalazłem jej szkołę a następnie dom.  I to tak w skrócie wszystko. Chcemy jej jakoś pomóc ale nie wiemy za bardzo jak. Nie wiem czy dobrze zrobiłem ale po rozmowie z nauczycielami przeniosłem jej papiery do innej szkoły.
-Straciła pamięć mówisz. Może to najlepsze rozwiązanie.
-O czym ty mówisz?
-Nie byłam w stanie już jej pomóc. Była dla mnie zawsze jak siostra ale strasznie się zmieniła.
-Nie za bardzo rozumiem.
-Kiedyś była słodka miła i bardzo bojaźliwa. Po śmierci jej brata przeszła drastyczną zmianę. Przez rok mieszkała jeszcze z rodzicami, był to dla niej ciężki okres obwiniała się za śmierć a rodzice je nie ułatwiali tego. Matka się nie odzywała do niej. Po roku powiedziała jej tylko, że wyjeżdżają bo nie może znieść jej widoku. Wtedy już w pełni się załamała i nie mogłam do niej dotrzeć. Robiła coraz głupsze rzeczy. Poznała Ji-ho z którym zaczęła chodzić. Tyle, że on nie należy do ludzi z którymi chciało by się zadawać. Wszyscy się go zawsze bali, mieszał się w bójki, nie traktował jej tak jak powinien ale twierdziła, że przy niem czuję się bezpieczna. Opuściła się w nauce, przestało jej na wszystkim zależeć. Rzuciła grę na skrzypcach i zaczęła tańczyć ale to nie spodobało się jej chłopakowi więc i to rzuciła. Proszę jeśli tylko w jakiś sposób możecie to pomóżcie jej.
-Postaramy się. A teraz idź do niej.



[Min Ji]
Do pokoju weszła Aya.
-Jak się trzymasz?
-Zabiłam brata i nawet nie pamiętam gdzie jest jego grób.
-To nie była Twoja wina. Nie Ty prowadziłaś tamten samochód. A po za tym on nie chciał by żebyś teraz płakała jestem pewna, że wolałby abyś korzystała z życia.
Podała mi kartkę z jakimś adresem.
-Tu jest adres cmentarz na którym jest pochowany.
-Dziękuje. Co u Ciebie? Opowiedz mi coś.
-Przyleciałam do Seulu by złożyć papiery do liceum . I okazało się, że będziemy chodziły do tej samej szkoły. Tylko, że Ty będziesz rok wyżej.
-To nie mieszkasz tutaj?
-Mieszkam ale teraz jestem w Japonii z powodu ojca był poważnie chory ale już jest lepiej niedługo wrócimy.
Była taka pełna energii, patrząc na nią automatycznie robiło się człowiekowi lepiej.
-Cieszę się, że nic Ci nie jest. Tęskniłam za Tobą.
-Przepraszam, że nawet Cię nie pamiętałam.
-Nie szkodzi. Wrócę tylko z Japonii i będę znowu przy Tobie. Mogę Cię o coś spytać?
-Jasne wal śmiało.
-Ale głupio mi tak raptem o to pytać.
-Nie krępuj się i pytaj.
-Czy Seung Hyun ma kogoś?
-Z tego co mi wiadomo to nie. Można by pomyśleć, że dom marzenie 5 facetów i każdy wolny. A czemu pytasz?
-Najwyraźniej tego też nie pamiętasz. Chodziłyśmy do różnych szkół. I w gimnazjum był taki jeden który zawsze mi się podobał, rok starszy, zachwycający uśmiech. Ale jakoś nigdy się nie zebrałam by zagadać do niego. Nie sądziłam wtedy, ze zajedzie tak daleko.
-Ty mówisz o
-Tak mówię właśnie o nim.
Do pokoju zajrzał Jong Hun.
-Musimy już jechać.



Usłyszałam podniesione głosy w pokoju obok. Chłopacy najwyraźniej o coś się kłócili. Wyjrzałam z pokoju by zobaczyć co się dzieje.
-Rozumiem, że dużo przeszła ale nie może wiecznie udawać Twojej kuzynki.
-To powiedzmy prawdę.
-Też sobie wymyśliłeś. Nie dadzą jej żyć tak samo jak nam .
-Jae Jin uspokój się trochę.
-Jestem spokojny. i Chyba jako jedyny myślę w tym domu. Jak to wszystko wyjdzie na jaw będzie już po nas. Jak długo ma tu mieszkać? Aż któryś się zakocha? I co wtedy? Mam nawet zakaz wiązania się z kimś po ostatnim wybryku Hong Kiego.
Słowa Jae Jina bolały. Wycofałam się zanim mnie zauważyli. Stali się dla mnie jak rodzina. A rodzinie nie można utrudniać życia więc muszę się wycofać. Musze odejść.




życzę wszystkim szczęśliwych i rodzinnych świąt :)


Zastanawiałam się jak zrobić aby nie robić na blogu prawie 2 miesięcznej przerwy...aż w końcu mnie olśniło :) więc z góry przepraszam jeśli coś będzie nie tak w kolejnych wpisach ale będą one pisane przez te kilka nocy w trakcie świąt by później je tylko szybko dodać w przerwie w nauce lub między maturkami... :)