-Już myślałem, że się rozmyśliłaś i poszłaś dalej spać.
-Nie było aż tak długo...
Zaśmiał się tylko i przyciągnął mnie do siebie bym usiadła mu na kolanach. Reszta zespołu dochodziła do siebie w swoich pokojach więc mogliśmy sobie pozwolić na nieco inne zachowanie niż zawsze.
-A może jednak odpuścisz sobie dziś szkołę?
-Do czego ty mnie namawiasz?
-Do zostania w łóżku.
-Demoralizujesz mnie!
-Spokojnie bardziej już się nie da
-No proszę jakie Ty masz dobre zdanie o mnie.
Jak zawsze Hong Ki odwiózł mnie pod same drzwi a tym razem nawet pokusił się o odprowadzenie do klasy. Co miało chyba jedynie na celu pokazanie wszystkim, że "jestem jego". Szedł dumny jak paw korytarzem szczerząc swoje kły do wszystkich i upewniając się by aby na pewno widzieli, że trzyma mnie za rękę.
-Hong Ki spokojnie już wszyscy wiedzą a jeśli jeszcze jakimś cudem nie to za chwilę się od kogoś dowiedzą.
-Ale nie wiem o co Ci chodzi
-Czyżby?
-No może tak troszeczkę.
-Gorzej niż z dzieckiem.
-Ale i tak mnie kochasz.
-Jesteś pewien?
-A nie?
-Muszę pomyśleć.
Zrobił minę niczym biedny porzucony szczeniaczek.
-Nie szantażuj mnie!
-Ale ja nic nie robię, grzecznie sobie stoję i czekam...
-dobrze już, Kocham Cię
-A jak bardzo?
-Tak troszeczkę
Pokazałam mu dwoma palcami
-Tak mało?
-Może troszkę więcej.
Naszą jak, ze ambitną rozmowę przerwał nauczyciel zaczynając zajęcia.
-Witam wszystkich. Ten tydzień rozpoczniemy małym testem.
No świetnie, wracamy do rzeczywistości i to dość brutalnej. Nasz kochany wychowawca przeszedł po klasie rozdając magiczne karteczki. Przeczytałam szybko wszystkie pytania i poczułam wielką ulgę, było dokładnie wszystko to co wieczorem powtarzałam z Hong Kim. Jestem ocalona! Jednak później czekała mnie godzina angielskiego i matematyki a bez Seung Huna i Min Hwana były one jeszcze nudniejsze niż zazwyczaj.
-No dobrze na dziś już koniec. Widzimy się jutro. Panienko Jung proszę na chwilę zostać w klasie.
Co ja takiego zrobiłam, że muszę zostawać po zajęciach? Szybko przeleciałam każdą możliwą opcję w myślach no i nie było nic co by mogło się do tego przyczynić.Poczekałam aż wszyscy wyszli i podeszłam do biurka.
-Czy coś się stało?
-Dlaczego nie ma dziś Twoich przyjaciół?
-Zatruli się. Myślę, że jutro już będą.
-No dobrze to wszystko dziękuję.
-Do widzenia.
-Do widzenia i proszę uważaj na siebie.
Ale, że o co mu chodzi? No nie ważne, pewnie i tak bym go nie rozumiała.
Mimo, że przerwa obiadowa minęła mi bardzo miło z Ayą i Yooną to i tak z niecierpliwością patrzyłam aż wybije godzina końca zajęć i znów zobaczę Hong Kiego. Zdecydowanie za bardzo się od niego uzależniłam ale jest mi zbyt dobrze by to zmieniać.
W domu salon znowu przeobraził się w jakąś umieralnie jednak w znacznie mniejszym stopniu. Teraz po prostu nikt nie miał siły ruszyć chociaż by palcem, a już zwłaszcza Min Hwan który wyglądał najgorzej o co chwila zasypiał. Ponieważ Hong Ki pojechał coś załatwić to ja musiałam usługiwać schorowanym i dodatkowo co chwila przekonywać IU i Aye by nie przyjeżdżały bo zdecydowanie nie chcą tego widzieć.
-Min Ji...
-Tak?
-Możesz zmienić kanał?
-A sam nie możesz?
-Ale pilot jest przy telewizorze.
-Już idę
Gdyby nie to, że są chorzy to przysięgam, że w tym momencie udusiłabym Jae Jina
-Możesz wziąć po drodze wodę bo się nam skończyła?
-Tak...
Wzięłam z kuchni 2 butelki wody i 4 suche bułki które wręczyłam każdemu z nich
-To wasz obiad
-Chyba sobie żartujesz?
-Ja nie? Było trzeba jeść normalne rzeczy.
-Min Ji
Słabym głosem tak dla odmiany zaczął Min Hwan. Tyle, ze tego było mi na prawdę szkoda.
-Tak?
-Telefon Ci dzwoni...i to jak głośno..
Faktycznie dzwonił ale czy tak głośno? Był w pokoju wokalisty a to jednak kawałek był, w każdym razie pobiegłam odebrać.
-Co się stało?
-Czy Jong Hun lub Jae Jin jest w stanie prowadzić?
-Nie są w stanie wstać po pilota a mają prowadzić?
-Cholera!
-Co się stało?
-Jakiś idiota uderzył mi w samochód i jestem teraz u mechanika ale zapomniałem z domu portfela.
-Spokojnie zajmę się tym.
Częściowo zadowolona, że wyrwę się z domu wsiadłam do samochodu i pojechałam z pomocą..normalnie jak jakiś super bohater..
-Czemu Ty prowadzisz?
-Bo nikt inny nie mógł
-Ale nie masz prawa jazdy
-A właśnie, że mam
Pomachałam mu świeżo odebranym dokumentem.
-Ale kiedy?
-Dziś odebrałam
-No to gratuluję, trzeba to uczcić. Może jakaś impreza?
-Chyba zgon party
-Aż tak?
-niestety
-coś czuję, że tylko udają przynajmniej większości bo niby ile można?
A dodatkowo swoje urodziny ma dziś też Hong Ki! Tak więc Sto lat, sto lat...:)
Kolejna notka szczerze mówiąc nie wiem kiedy się pojawi bo nie mam ochoty pisać i to nawet nie wiem czemu, bo to nie zanim weny gdyż pomysły są tylko właśnie chęci brak..chyba po prostu ostatnio tyle rzeczy się wydarzyło, że pisanie nie daje mi już tyle co wcześniej jednak mam nadzieję, że niedługo się to zmieni i chęci powrócą!
Na początek wszystkiego najlepszego dla bloga i dla Hong Ki –ego. Mam nadzieję że chęci Ci wrócą do pisania bo robisz to świetnie. A odcinek boski. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJaaaaa!!! Sto lat! Sto lat!
OdpowiedzUsuńNo więc po pierwsze mam nadzieje, że chęć do pisania powróci bo nie wiem czy wytrzymam długo bez kolejnego rozdziału...
A po drugie... Nawet jeśli to Zgon party to ja i tak chce do nich dołączyć!!!!!!!! <3