Co już było ?

20 października 2012

26...mama...

Gdy się obudziłem Min Ji jeszcze w najlepsze spała. Dopiero teraz gdy radość przestała przysłaniać mi aż tak bardzo rzeczywistość zauważyłem jaka zrobiła się drobniutka. Blada skóra i lekko zapadnięte policzki nie prezentowały się najlepiej.A my musimy dziś jechać dokończyć płytę,  przecież nie mogę zostawić jej samej. Po cichu wstałem się ubrać i zrobić jej śniadanie.
-Gdzie idziesz?
-Po śniadanie. Chcesz coś konkretnego?
-Tak
Podszedłem do łóżka gdyż prawie jej nie słyszałem stojąc pod drzwiami.
-Co takiego?
Usiadła i przyciągnęła mnie do siebie.
-Ciebie
gdy zaczęła mnie całować wszystkie moje zmysły oszalały. Tak bardzo brakowała mi bliskości jej ciała, nie jestem w stanie się opanować.

[Min Ji]
Hong Ki zaczął przejmować inicjatywę. Teraz nie liczyło się już nic oprócz jego ust, ciepłego oddechu i dłoni błądzących po moim ciele. Zaczęłam zdejmować z niego koszulkę kiedy się odsunął.
-Nie powinniśmy.
Czy ja dobrze słyszę? patrzyłam na niego nic nie rozumiejąc. Czułam się jak idiotka.
-Chcę żebyś zapamiętała to jako coś wyjątkowego , a nie zastanawiała się w którym momencie wejdzie ktoś.
Wstałam by pójść się umyć. Wokalista wszedł za mną do łazienki.
-Chyba się nie obraziłaś.
-Nie, po prostu chciałabym wziąć prysznic.
Zaczął całować mnie po szyj, czyżby jednak nie chciał przerywać? Czy nie mógł by się zdecydować?
-prysznic chciałaś....może wspólny?
Ale mu się raptem odmieniło. W odpowiedzi jedynie go pocałowałam. Już po chwili staliśmy w ubraniach pod strumieniem ciepłej wody. Jeszcze nigdy nie widziałam by tak błyszczały mu oczy.
-Hong Ki
-Tak?
-Nie nic
-Co się stało?
-Kocham Cie.
No i czar prysnął. Patrzył teraz na mnie jakbym co najmniej właśnie zabiła mu matkę, a teraz czaiła się na niego z siekierą. Pocałował mnie w czoło.
-Jeszcze nic nie jadłaś. Powinnaś coś najpierw zjeść więc pójdę zrobić śniadanie.
I sobie poszedł. Czy ja na prawdę się nie przesłyszałam? O co mu chodzi? Czy ze mną jest coś nie tak? Mówię mu co czuję a on mi tu ze śniadaniem wyskakuje jedynie. Jestem tak mocno zaskoczona, że nawet nie jestem w stanie być zła. Wzięłam w końcu ten głupi prysznic i poszłam do kuchni. Gdzie czekała na mnie kolejna super niespodzianka w  postaci matki Hong Kiego. Patrzyłam na nich czekając na cokolwiek a najlepiej żeby okazało się to wszystko jedynie snem.
-Nie chciałem zostawiać Cię samej.
Więc postanowił zesłać na mnie swoją matkę? Czy on myśli?
-Mówiłem, że się wkurzy.
Przynajmniej Jong Hun tu myślał, kolejny powód dla którego to akurat on jest liderem.Stał z założonymi rękami pewny siebie. Coraz bardziej zaczynam myśleć, że to dzięki niemu ten dom jakoś funkcjonuje.
-Dziękuję za troskę.
Uśmiechnęłam się ironicznie i odwróciłam.
-A śniadanie?
Chwyciłam banana.
-To mi wystarczy, jakoś nie jestem głodna.
Poszłam do swojego pokoju. Wiem, że wyszłam na nadąsaną księżniczkę no ale bez przesady. Dzień się dopiero zaczął, a ja mam już dosyć. Położyłam się na łóżku i czekałam na koniec dnia. Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie, musiała być to Pani Lee.
-Proszę.
-Mogłabym z Tobą porozmawiać?
-Tak, oczywiście, to może chodźmy do salonu wygodniej będzie.
-Nie trzeba, leż sobie.
Po krótkiej negocjacji zmieniłyśmy pokój. Nie miałam pojęcia o czym chce ze mną rozmawiać ale trochę się obawiam co jeśli jest ślepo zapatrzona w syna i żadna nie jest odpowiednia dla niego?
-Pokłóciliście się rano, prawda?
-Nie nazwałabym tak tego. Po prostu chyba powiedziałam nieco za dużo i zbyt szybko.
-Nie przejmuj się tym i proszę weź na niego poprawkę. Domyślam się, że nie mówi o tym co czuje. Cały czas chyba boi się wyznać uczucia. Pewnie słyszałaś o jego poprzednim związku.
-Tak trochę mi powiedzieli.
-Więc spróbuj go zrozumieć. Wiem, że sama dużo przeszłaś.  Pamiętam jak spotkałam Cię pierwszy raz.
O czym ona do mnie mówi?
-Nie pamiętasz, nie masz nawet jak pamiętać. Kiedy dowiedziałam się, że Hong Ki jest chory to przyjechałam i wtedy zobaczyłam Ciebie przy jego łóżku. Od tamtej pory czekałam, aż powie mi, że jesteście razem.
Czy ona wiedziała, ze będziemy razem jeszcze zanim my o tym zdążyliśmy pomyśleć? Jest jakąś wróżką?
-Czyli nie ma Pani nic przeciwko?
-Oczywiście, że nie mój syn już dawno nie był taki szczęśliwy. Tylko nie pospieszcie mi się z wnukami.
-O to się Pani nie musi martwić.
-No dobrze, odpocznij trochę a ja przygotuję obiad.


Dopiero wieczorem wrócili do domu. Nie sądziłam, że mogę tak miło spędzić dzień z matką mojego..no właśnie kogo? Chłopaka? No może przy tej nazwie mogłam zostać.
-Jak dzień?
-Bardzo miło.
Pani Lee wyglądała na faktycznie zadowoloną, aż miło. Była taka pełna energii, nie to co ja. Od ponad godziny przysypiałam już na kanapie ale twardo czekałam.
-Zjecie coś?
-Mamo jedliśmy niedawno. Poszlibyśmy spać.
-W takim razie się już zbieram.
-Późno jest zostań, znajdzie się wolne łóżko.
-Nie będę się wam tu kręcić. Po za tym wiesz jaki jest tata.
-To poczekaj odwiozę Cię.
Kobieta spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
-Myślę, że  powinieneś zostać.
-W takim razie ja dopilnuje by bezpiecznie dotarła Pani do domu.
Jak zawsze myślący Jong Hun.
Owinięta kocem poszłam do swojego pokoju by się położyć spać. Tak jak się mogłam tego spodziewać chwile później przyszedł Hong Ki.
-Rozmawiałaś dziś z ojcem?
-Tak
-To dobrze.
-A teraz przepraszam ale chciałaby się położyć już.
-Tutaj?
-A co w tym dziwnego? Przecież nie będę się pchała komuś do łóżka zwłaszcza jeśli ktoś tego nie chce.
Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Ja na prawdę go nie rozumiem!
-Zależy mi na Tobie i to bardzo.
Może jeszcze doda zostańmy przyjaciółmi?
Sama nie wiem czemu zaczęłam płakać.
-Co się dzieje?
-Nie rozumiem
-czego?
-Ciebie! Wszystkiego. Twoja mama dziś była taka miła dla mnie. Odnosiłam wrażenie, że faktycznie się mną przejmuje nie to co moja. A po za tym to co było rano. Przepraszam....
Chciałam tyle na raz powiedzieć, że moja wypowiedz nie trzymała się kupy jednak Hong Ki rozumiał albo udawał, że rozumie.
-Już dobrze. To ja Cie przepraszam.



9 października 2012

25..bez tajemnic

Byłam taka szczęśliwa. Nie miało teraz znaczenia gdzie jesteśmy liczyło się tylko to kto tu jest. Hong Ki całą noc nie puszczał mojej dłoni. Krzesła tu nie należą do wygodnych, a mimo to wytrwał na nim tyle godzin. Do tego najwyraźniej mój tata go w pełni akceptował. Chciałam by ta noc się nie kończyła jednak ranek przyszedł dość szybko. Do sali wszedł Jong Hun. Próbował się uśmiechać ale widać było, że jest mu trudno. Im wszystkim było trudno, szkliste oczy Hong Kiego przez pół nocy mówiły więcej niż słowa które wypowiadał.
-Musimy jechać.
-Już idę, po drodze zawieziemy Pana Jung na lotnisko.
-To czekam w samochodzie.
A jemu co? Nie przywitał się ani pożegnał...aż tak podpadłam?
-Zadzwonię do Ayi by przyszła do Ciebie.
-Nie, nie chcę jej sprawiać problemu.
-Postaw się na jej miejscu i pomyśl czy byłby to dla Ciebie problem. Przyjadę do Ciebie jak skończymy.
Pożegnałam się jeszcze z ojcem i wyszli. Szkoda, że musiał już wracać do domu, tak bardzo za nim tęskniłam ale obiecał, że zadzwoni jutro. Około 13 przyszła Aya i była wściekła na mnie.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś?!
-Bo wiem, że nie byłabyś w stanie okłamać Seung Hyuna.
-Czy wiesz jak bardzo się martwiliśmy?
-Przepraszam.
-Nie możesz być w takich momentach sama!
-Zawsze byłam sama.
-Ale już nie jesteś. Wiem, że okropna ze mnie przyjaciółka i zawsze gdy mnie potrzebujesz mnie nie ma ale teraz masz tez chłopaków.
-Nie jesteś okropną przyjaciółką. Dla mnie jesteś najlepsza.
-Bo dla Ciebie jestem jedyną.
-Daj spokój.
-Słyszałam, że Twój ojciec tu był. I jak?
-Dobrze. Nawet bardzo dobrze.
Widząc moje zadowolenie nie pytała o więcej. Jak to my spędziłyśmy ten czas na gadaniu o wszystkim i o niczym. Wieczorem przyjechał ponownie Hong Ki
-Wiesz ostatnio jakoś tak mi zimno w nocy więc zabieram Cię do domu.
-Tylko dlatego mnie zabierasz?
-Niech pomyślę....chyba znalazło by się jeszcze parę powodów.
Podszedł i mnie pocałował. Szczerze mówiąc brakowało mi tego.
-Idź się ubrać i jedziemy.
Gdy wyszłam z łazienki w sali był jeszcze mój lekarz.
-Bardzo dziękuję za wszystko.
-Uważaj na siebie. A Ty dbaj o nią.
-Zadbam o nią najlepiej jak potrafię.
-Przede wszystkim pilnuj ją by wypoczęła przez najbliższe dni.
-Oczywiście. Do widzenia  
-Do widzenia.
Wolnym krokiem poszliśmy do samochodu.
-Chcesz nas ugotować?
-Nie, niechałem byś zmarzła.
Ogrzewanie rozkręcił do granic możliwości, ca całe szczęście pozwolił mi je nieco przykręcić. Po jakiś 30 minutach byliśmy w domu. Jolie od razu zaczęła na mnie skakać, chyba i ona się stęskniła.
-Jolie nie wolno, przewrócisz ją.
W domu byli już wszyscy jednak nie dal mi się nawet przywitać tylko zaprowadził mnie prosto do swojego pokoju.
-Co się stało?
-Musimy porozmawiać.
Usiadł na fotelu a ja na przeciwko niego.
-O czym?
Nie ukrywam, ze byłam w lekkim szoku.
-Przepraszam. Gdybym wtedy wiedział o co Ci chodzi na pewno bym nic takiego nie powiedział.
-Jeśli ktoś powinien przepraszać to tylko ja. Martwiliście się jedynie o mnie. Tak wiele dla mnie już zrobiliście a ja nie potrafię się wam odwdzięczyć.
-Nie jesteś nam nic winna.
Podszedł i mnie przytulił.
-Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła.
-Nie ma za co być zła.
-Chodźmy do reszty bo też za Tobą tęsknili.
Poszliśmy do salonu gdzie wszyscy byli.
-Przepraszam za rano tak wpadłem i wyszedłem szybko. Mam wiele teraz na głowię i spieszyłem się.
-Nic się nie stało.
Wręczył mi pluszowego misia z czerwoną kokardą którego od razu przytuliłam.
-Dziękuję.
-Co z Ciebie za przyjaciel?
Hong Ki udawał obrażonego.
-Co takiego zrobiłem?
-Teraz będzie wolała tego miśka niż mnie.
-Jak będziesz czuł się samotny to drogę do mnie znasz.
-Czy ja o czymś nie wiem?
-Kurde wydało się. Jong Hun no wiesz co..mieliśmy jeszcze poczekać z ujawnieniem się.
-Zboczeńcy film chcę włączyć.
Jae Jin ściskał już niecierpliwie pilota. Owinęłam się kocem i wtuliłam w wokalistę i byłam już gotowa na oglądanie. Było tak jakbym była tu cały czas. Tylko Seung Hyun coś narzekał, że włosy ścięłam bo teraz musi wymyślić dla mnie coś nowego.
-Pukam i pukam i nikt nie otwiera.
Ponieważ już prawie spałam to aż podskoczyłam na dźwięk obcego głosu. Jong Hun obejrzał się za siebie, a później niepewnie spojrzał w naszą stronę. Nie wiem kto to był ale chyba nic dobrego się nie szykowało.
-Przepraszamy, oglądaliśmy film i nie słyszeliśmy.
-Nic się chłopcy nie stało. Chciałem z wami chwilę porozmawiać.
Dopiero gdy podszedł bliżej zobaczył, że nie są sami. Jednak śmiało usiadł na fotelu.
-A kim jest ta młoda dama?
Dopiero teraz zorientowałam się, że był to ich menadżer. No to super siedzę sobie a właściwie prawię śpię wtulona w Hong Kiego a tu on. Popatrzyłam się na wokalistę a następnie na Jong Huna. I co ja mam zrobić?
-Nazywam się Min Ji, miło mi Pana poznać.
Chyba ta informacja go nie zadowalała bo patrzył na Hong Kiego od którego właśnie się nieco odsunęłam.
-Nie ma sensu tego ukrywać. Jesteśmy razem i chciałbym aby tu z pewnych prywatnych powodów które miały niedawno miejsce zamieszkała z nami.
-Co reszta na to?
-Również byśmy tego chcieli.
Byłam zaskoczona.
-W takim razie nie mam nic przeciwko, a  teraz wróćmy do tematu. Co powiecie na koncert po za granicą Azji?
-Było by świetnie.
-W takim razie niedługo wystąpicie kila razy w Korei dokładne miejsca i daty jeszcze muszę ustalić a wszystko zakończycie w Los Angeles.
Byli strasznie zaskoczeni ale radość w ich oczach była niedopisania.
-Oczywiście będziesz mogła polecieć z nimi.
-Bardzo Panu dziękuję.
-To zostawiam was już samych. Nie siedźcie za długo.
-Zaraz się kładziemy.
-A i Hong Ki nie wychylajcie się na razie zbyt mocno. Dawkujmy informacje.
-Dobrze, dziękuje.
Wszyscy byliśmy w szoku. Czyżby wszystko zmierzało w jak najlepszym kierunku?
-Miał racje musimy się wyspać przed jutrem. Więc mu już idziemy.
Hong Ki chyba niewiele myśląc wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Za bardzo mi to nawet nie przeszkadzało ponieważ już ledwo widziałam na oczy, a jedyne o czym myślałam to ciepłe łóżko.


Już myślałam, że nigdy nie uda mi się tego skończyć...pisałam to z kilka dni mimo, że jest dość krótkie ale po prostu po małym kawałku więc nawet nie wiem do końca czy ma sens. Studia się zaczęły i może jakoś strasznie nas nie cisną ale strasznie długo trzymają na uczelni i jak wracam do domu to nie mam już siły na nic, a z weekendami też ciężko. Jednak postaram się pisać jak najczęściej  i w miarę możliwości z sensem :)