Co już było ?

14 lutego 2013

33..Zoo i zbiorowe zatrucie

Czy to tylko był sen? Czy jak otworze oczy to obudzę się w swoim pokoju? Właśnie dlatego nie chce otwierać oczu, nie chce by to wszystko okazało się snem. Jednak z drugiej strony jeśli je otworze i wszystko okaże się rzeczywistością to nadal będę mógł tkwić w środku tej radości. Jeszcze chwila, jeszcze tylko chwila tkwienia w tym wszystkim. Moje ciało samoistnie przypomina mi jej bliskość. Otworzyłem oczy, jasne światło od razu zaczęło mnie oślepiać ale to dobrze było to oznaka, że nie jestem w swoim pokoju. I tak to nie był tylko sen! Obok mnie spała nadal Min Ji. Nie budząc jej nałożyłem bokserki i spodnie po czym zamówiłem śniadanie do pokoju. Po jakiś 20 minutach przyszła obsługa hotelowa z zamówionym posiłkiem. Przełożyłem wszystko na tacę z nóżkami i zaniosłem do łóżka.
-Obudź się już śpiochu.
Niechętnie otworzyła oczy.
-Która godzina?
-Dochodzi 10 więc zjadaj śniadanie.
Zjedliśmy wszystko i muszę przyznać, że nie ma to jak kuchnia Jong Huna. Min Ji wstała i nałożyła moją koszulę. Czy ona musi wyglądać w niej tak cudownie? Mam ochotę zdjąć ją i zaciągnąć dziewczynę spowrotem do łózka. Ale muszę się opanować. Nie jesteśmy tu by cały czas spędzać w pokoju, to możemy robić w domu.
-Idę wziąć prysznic.
-Mam lepszy pomysł. Weźmy wspólny prysznic.
Jednak nie jestem w stanie się w pełni opanować i najwyraźniej nie tylko ja.

-Gdzie idziemy?
-Co powiesz na coś w rodzaju mini zoo?
-Brzmi ciekawie.
Wziąłem ją za rękę i szliśmy prosto do celu.
-Pamiętaj, że zawsze jestem po Twojej stronie tak samo jak reszta zespołu.
-Hong Ki o co chodzi?
No tak musiała być nieco zaskoczona, że raptem wyskakuje z takim tekstem.
-Teraz może powstać wiele plotek na nasz temat i nie chcę byś brała je do siebie.
-Tak długo jak jestem przy Tobie nie liczy się nic innego.

-Będę czekał przy kozach.
Jak dziwnie by to nie brzmiało tak właśnie było. Min Ji poszła do łazienki a ja sobie poszedłem oglądać nic innego jak kozy. No tak zaproponowałem jej coś ala zoo a co zaprezentowałem? Zwierzęta gospodarcze. Muszę teraz dodać do swojej listy porządne zoo. Ale tak właściwie te kozy były takie słodkie. Od razu wszystkie przyszły i zaczęły mnie podgryzać z każdej strony. Nachyliłem się do jednej z nich.
-Idę tylko na chwilę a Ty już mnie zdradzasz i to jeszcze z kozą!
Min Ji założyła ręce i demonstrując jak to bardzo się obraziła odwróciła się do mnie plecami.
-Oj kochanie jesteś dużo ładniejsza od niej, a może od niego.
Przytuliłem ją mocno. A ona nie mogła się już powstrzymać od śmiechu.
-Nie myśl, że wszystko będę Ci tak szybko wybaczać.
-To zostawmy już te kozy w spokoju bo zjedzą nas żywcem a nie chce tak zakończyć swojego cudownego życia. Ptaki są raczej mało ciekawe więc chodźmy tam.
-Ptaszki są nieciekawe? Ale czemu?
-Tylko siedzą i pilnują swoich jajek.
Min Ji stanęła i nie mogła wytrzymać już ze śmiechu, dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z czego ona się tak śmieje.
-To odpuśćmy sobie ptaszki i chodźmy do koni.
Zaczynam zastanawiać się czy to miejsce było dobrym pomysłem. Jak już doszliśmy do tych strasznych zwierząt niestety musiało dojść do tego czego się obawiałem.
-Może mała przejażdżka ?
-Ale to na pewno jest niebezpieczne
-Hong Ki nie mów, że się boisz
-Ja bym się bał? Niech będzie którego chcesz?
-Tamtego czarnego.
Przecież nie mogę pokazać, że się boje prawda? Załatwiłem wszystko z pracownikiem i mogliśmy jechać na przejażdżkę  grozy.
-Ten koń jest jakiś nawiedzony?
-Czemu tak myślisz?
-Nie widzisz jak agresywnie gna?
-Przecież on spokojnie idzie, sam słyszałeś, że zazwyczaj biorą go dzieci.
-No tak
Po upiornych 30 minutach wróciliśmy.
-To gdzie teraz?
-Niedaleko jest jakiś park Jae Jin mówił by się przejść.
-Więc w drogę przewodniku.
No tak miał racje park był tylko zapomniał wspomnieć, że to park erotyczny. Skoro już tu byliśmy to weszliśmy do środka, nie różnił się niczym od zwykłych parków z wyjątkiem tego, że wszędzie stały figury ludzi w jednoznacznych pozycjach.
-Mogłem się tego po nim spodzewać.
-Przecież nie jest tak źle, co się tak wkurzasz?
-Nie wkurzam się, myślałem, że Ci się nie podoba.
-Hong Ki cały ten wyjazd jest cudowny.
Ulżyło mi, na prawdę wielki głaz spadł mi z serca. W drodze powrotnej do hotelu poszliśmy jeszcze na plażę. I tak niestety nasz wyjazd dobiegł końca, musieliśmy jak najszybciej jechać na lotnisko by nie spóźnić się na samolot. Z połowę lotu oglądaliśmy zdjęcia z wyjazdu i zastanawialiśmy się które z nich możemy pokazać reszcie. Po wylądowaniu od razu zadzwoniłem do lidera.
-Właśnie odebraliśmy bagaż, gdzie stoisz?
-Weźcie taksówkę, w domu wam wszystko wyjaśnię.
Rozłączył się bez żadnego cześć ani przepraszam.
-W domu coś nas czeka tylko nie mam pojęcia co.
-To może nie wracamy?
-Pewnie by mnie zabili.
-To weźmy tą taksówkę.

W domu przywitały nas odgłosy umierania. Cała 4 leżała na kanapach ze swoimi miseczkami. Myślę, że co do odcienia cery dobili już do śnieżnej bieli, no Min Hwan może już się łapał pod domieszkę fioletu z zielenią.
-Co wam się stało? Nie było nas raptem 2 dni a wy już umieracie?
-Zamówiliśmy wczoraj jedzenie i się nieco zatruliśmy.
-Nieco? Wyglądacie jakbyście z grobu wstali.
-Jak wasz wyjazd lepiej powiedź?
Spojrzałem n Min Ji
-Bardzo udany.



Obiecałam, że zaraz po sesji coś dodam i proszę bardzo może nie tak zupełnie zaraz po bo teraz pewnie właśnie jeżdżę ze znajomymi  na snowboardzie ale czekałam do walentynek (za którymi nie przepadam) aby dodać dwa zdjęcia które pasują do tej okazji :)

 zdjęcie powyżej  uwielbiam odkąd pierwszy raz je zobaczyłam xD 


Na następny rozdział zapraszam prawdopodobnie 2 marca kiedy to blog będzie miał swoje pierwsze urodziny :)